poniedziałek, 17 marca 2014

Rozdział 19

Dobiegłam do jakiegoś lasu. Słyszałam szum fal. Biegłam za głosem aż dobiegłam do przepaści. Zerknęłam w dół i zobaczyłam ocean obijający się o skały. A więc tam ma skończyć się moje życie? Przybliżyłam się tak że połowa moich stóp była już w powietrzu. Lekko przechyliłam się do przodu. Skoczyć?
Zamknęłam swoje oczy i złapałam oddech po czym już miałam skoczyć kiedy poczułam czyjeś ręce na swojej talii. Nie wiedziałam kto to, ponieważ stałam do tej osoby tyłem. Mogłam założyć się, że kiedyś wąchałam już te perfumy. Odwróciłam się na pięcie i zobaczyłam osobę, którą chyba jako ostatnią chciałam tu zobaczyć. Oddaliłem się trochę od przepaści i zastanawiałam się po co on tu przyszedł.
- czemu chciałaś to zrocić? - zapytał z troską. Niezrozumienie najpierw założył się z kumplami, że się ze mną prześpi,na teraz co nagle przejmuje się mną.
- a co cię to obchodzi dla ciebie i tak żadna różnica.
- że co ?
- nie udawaj głupiego Justin
- ale ja naprawdę nie wiem o co ci chodzi - on udaje głupiego czy serio taki jest. Mam już go serdecznie dość. Odeszłam od niego i weszłam w głąb lasu, aby dotrzeć tam skąd przyszłam. O co mogło mu chodzić przecież on dobrze wie o co tak naprawdę się na niego wkurzyłam. Ale czemu mnie uratował przed odebraniem sobie życia? Nie wiem o co w tym wszystkim chodzi, ale coś tu jest nie tak... Kiedy dotarłem pod szkołę weszłam do niej aby wziąć swoje rzeczy i pójść do domu. Kierowałam się w stronę swojej szafki lecz ktoś przed nią stał. Pani Gomez we własnej osobie. Uhh czemu ona musi być tak upierdliwa. Podeszłam do niej i spuściłam głowę w dół.
- ojej szmaty mają uczucia - syknęła
- odwal się ok? - chciałam ją jakoś ominąć aby mieć dostęp do szafki.
- nie to ty się odwal Justin to mój chłopak rozumiesz?
- jak chcesz mi on jest obojętny bijesz go sobie jesteście oboje siebie warci - uśmiechnła się triumfalnie i odeszła a za nią jej świta. Pdetchnęlam z ulgą. Podeszłam do szafki i kiedy już    wpisywałam szyfr ktoś szepnął mi do ucha:    
- możemy pogadać ? - odwróciłam się na przedemną stał on.
- nie mamy o czym - zignorowałam go i odwróciłam się ku szafce z celem otworzenia jej.
- jak to nie mamy o czym czy ty siebie słyszysz?
- masz do mnie wyrzuty? - znów odwróciłam w jego stronie a na mojej twarzy było namalowane ździwienie.
- nie ma do ciebie wyrzutów ale nadal nie wiem dlaczego chiałaś TO zrobić - Jezuuu ludzie trzymajcie mnie bo nie ręczę za siebie.
- Justin nie rób sobie ze mnie żartów jak tak ma wyglądać nasza rozmowa to ja nie mam zamiaru w niej uczestniczyć. Jak będziesz chciał pogadać serio to powiedz. - zamknęłam szafkę i wyszłam ze szkoły. Wracając do domu r
Zrozumiałam jak ja byłam głupia zadając się z nim. Ale też powinna. Mu dziękować że uratował mi dupę bo kto wie co by teraz ze mną było. Kiedy byłam już w domu nie robiłam niczego nadzwyczajnego. Jak zwykle to samo. Nim się obejrzałam była już 18:55. Postanowiłam iść się wykąpać a później oglądnąć jakiś film lecz coś mnie zatrzymało, a mianowicie dźwięk mojego telefonu. Podeszłam do biurka na którym znajdowało się urządzenie i odblokowałam ekran.

Od: JUSTIN
Hej, przemyślałem sobie wszystko i czy możemy się spotkać?

Szybko odpisałem mu twierdząco.


Od: JUSTIN
To otwórz drzwi balkonowe :))
                       

Odwróciłam się w stronę balkonu i zauważyłam jego całego przemokniętego. Przez ten cały czas padał deszcz a ja tego nie zauważyłam??? Podeszłam do drzwi i otworzyłem mu je.
- hej - przywitał się, a ja odpowiedziałam mu tym samym. - to możemy pogadać?
- jak sobie chcesz - powiedziałam obojętnie i usiadłam na łóżku po czym dołączył się do mnie.
- no więc słuchaj ja serio nie wiem czemu byłaś na mnie zła. Możesz myśleć sobie co tylko chcesz, ale ja nie kłamie. No bo po co miałbym cię oszukiwać.
- idź stąd - podniosłam się i wskazałam mu ręką drzwi balkonowe
- jak to?
- tak to, że miałeś mi powiedzieć PRAWDĘ, a nie wmawiać kłamstwa
- ale ja mówię prawdę - zrobił minę jakby nie wiedział co się tu dzieje. Ja mam już serdecznie tego dość. Niech sobie znajdzie inną ofiarę do wyśmiewania się.
-jak już mówiłam IDŹ STĄD - mój głos nagle ze spokojnego zmienił się na gwałtowny i 'chłodny'.
- jejku Meg ja mówię ci prawdę nie wiem kto ci to nagadał, ale proszę zaufaj mi.
- prosisz o zbyt wiele - wzgardziłam jego słowa.
- rozumiem, ale przynajmniej powiedz mi dlaczego chciałaś to zrobić.
- nie rozumiem po co ci mam to mówić
- bo mi zależy na tobie
- a skąd mam wiedzieć że nie jestem kolejną twoją zdobyczą??
- serio w to wierzysz?
- teraz po tobie mogę się wszystkiego spodziewać.
- Megan znamy się od dziecka. Tak to prawda, nigdy nie lubiliśmy się, ale ostatnio bardzo cię polubiłem i stwierdziłem, że nie jesteś takla zła. I przez to, że poznałem cię lepiej chyba zakochałem się w tobie - jego głos był coraz bardziej cichy i łagodniejszy i kiedy on to wszystko mówił 'przeżywałam to' razem z nim. - I kiedy zobaczyłem ciebie nad tą przepaścią to czułem jakby moje serce rozpadło się na milion małych kawałeczków. - nagle po jego policzku spłynęła pojedyncza łza. Bieber płacze? I to z mojego powodu?
Co tu się do cholery dzieje? Kiedy ja rozmyślałam nad sensem tej sytuacji Justin zrobił coś niespodziewanie szybko. A tak dokładniej zbliżył się od mnie i przytulił się do mnie.
- Bieber! - odsunęłam go od siebie - Myślisz że jak wystawisz przede mną nędzny teatrzyk to wszystko będzie ok i ci uwierzę? Jesteś żałosny - prychnęłam. Chłopak poparzył na mnie zmieszany jakby nie wiedział co się w tej chwili dzieje. 
- To ja może lepiej pójdę - powiedział prawie że szeptem z lekkim załamaniem w głosie i wyszedł na balkon, gdy nagle rozniósł się dźwięk burzy z piorunami.
-Ughtt.. Dobra zostań ale jak burza się skończy to wracasz do domu- kiedy to powiedziałam Justin popatrzył na mnie ze zdziwieniem i szokiem w oczach. - Będziesz tak tam stał czy wejdziesz do środka? - ocknął się i posłuchał się moich zaleceń. Usiadł na moim łóżku i obserwował każdy mój krok. Zobaczyłam na godzinę byłą już 19:30. - Jesteś głodny?
- Troszkę
- Ok to poczekaj tu chwilkę - zeszłam na dół do kuchni wzięłam żelki, popcorn, chipsy, cole, fante i ciasteczka po czym zaniosłam to wszystko na górę do mojego pokoju.
- Co to jest?
- Nigdy na oczy nie widziałeś słodyczy?? - zaśmiał się i przesunął się na łóżku aby znalazło się tak miejsce dla mnie i na rzeczy które tu przytargałam. Wzięłam laptopa z biurka leżącego naprzeciwko łózka i włączyłam go. Usiadłam koło Justina po czym odpaliłam przeglądarkę internetową. - Oglądamy jakiś film?
-  Możemy
- A jaki chcesz?
- Horror - o masz! Nie znoszę horrorów, no ale trudno.
- To wybierz jakiś a ja pójdę jeszcze do łazienki umyć się.
-Ok - puścił mi oczko. Nie łapie go. Przed chwilą jeszcze rozpaczał i twierdził że się we mnie zakochał a teraz jest znów tym dupkiem który zalicza każdą laskę. Oczywiście on cały czas jest tym dupkiem. Weszłam do łazienki umyłam się i przebrała się w piżamę po czym związałam włosy w niechlujnego koka i wyszłam z łazienki. kiedy Justin zobaczył mnie w samej bluzce i majtkach uśmiechnął się.
- Zrób sobie zdjęcie zostanie na dłużej - zakpiłam, a on potraktował to na poważnie i wyjął z kieszeni swój telefon.
- UŚMIECH! - nagle usłyszałam dźwięk zrobionego zdjęcia.
- EJ NOOO!! - zaczęłam krzyczeć jak małe dziecko i wskoczyłam na Justina i chciałam mu odebrać telefon. Niestety był silniejszy i to ja teraz leżałam pod nim. Zaczął mnie łaskotać. Brzuch mnie bolał ze śmiechu. Nagle usłyszałam dźwięk głosu mojej mamy:
- Megan co ty do cholery robisz z Justinem!!
_________________________________________________________________________________
Hej wreszcie dodałam ten 19 rozdział. Przepraszam że tyle nie dodawałam.

Nie wiem co mam robić z tym blogiem. Mamy bardzo dużo wyświetleń, ale za to bardzo mało komentarzy. Proszę komentujcie rozdziały dla was to nic, ale to mnie motywuje do dalszego pisania.

Mam nadzieje że nie zawiodę się na was


CZYTASZ = SKOMENTUJ