niedziela, 20 października 2013

Rozdział 14


- Megan zaczekaj! - nie słuchałam go i szłam dalej przed siebie. - Czemu mi nie powiedziałaś? Przecież to jest moje dziecko prawda? Jestem jego ojcem i powinienem wiedzieć.
- Ale po co? - zatrzymałam się w parku. - Moje dziecko ma być nieszczęśliwe bo jego tata ma go w nosie?!
- Przecież ja się będę opiekował tym dzieckiem. Ja ci pomogę. - złapał mnie za rękę. - Będzie dobrze - powiedział prawie szeptem.
- Nic nie będzie dobrze Justin! - krzyczałam
- Nie rozumiesz że mi na tobie zależy?!!
- Tak bardzo ci zależy na mnie i na bliskości ze mną że wolałeś iść po narkotyki niż być ze mną. Zdecyduj się człowieku. - poszłam dalej. Zaskoczyło mnie to że Justin nie próbował się nadal ze mną kłócić tylko został. Wiem, że nie mogę zabronić mu widywać się z tym dzieckiem. Chcę mu wybaczyć ale nie umiem. Po czymś takim to jest w ogóle nie możliwe.
Jutro są święta, więc będę musiała mamie pomóc w kuchni. Poszłam do supermarketu i kupiłam potrzebne składniki. Wróciłam do domu i odłożyłam zakupy do kuchni.
- Cześć córeczko - powiedziała mama
- Czemu do niej mówisz córeczko, a do mnie nie powiesz synku? - oburzył się Alex. Mama się zaśmiała.
- Ja w tym roku chce piec ciasta - oznajmiłam.
- Dobrze - powiedziała ucieszona mama. Upiekłam 2 ciasta i zrobiłam sobie przerwę. Poszłam do swojego pokoju i usiadłam na łóżku. Zayn wysłał mi właśnie sms-a czy mam dziś czas do niego wpaść, bo ponoć wszyscy mają u niego być. Zgodziłam się i przebrałam się w białą koszulę i jasne jeansy. Podjechałam pod dom Zayn'a i zadzwoniłam do drzwi.
- O wreszcie jesteś czekamy tylko na ciebie - uśmiechnął się. Weszłam do środka i pierwsze co zobaczyłam to Selena. Co ona tu kurwa robiła? Ale to nie wszystko siedziała na czyichś kolanach, a mówiąc czyichś mam na myśli Justina. Wczoraj mi powiedział że z nią zerwał a teraz co? Bawi tylko się bezczelnie moimi uczuciami. Myliłam się co do niego. To nadal ten głupi Justin co mnie tak nienawidzi a ja jego. Brązowe oczy Justina spoglądały cały czas na mnie. Obserwowały każdy mój ruch.
- Hej - odezwał się pierwszy.
- Hej - powiedziałam chłodno i chciałam usiąść ale jedyne miejsce było właśnie koło Biebera. Kurwa. Trudno, usiadłam.
- Ładnie wyglądasz - szepnął mi do ucha.
- Odwal się, masz swoją Selenkę. - powiedziałam patrząc się mu prosto w oczy. Odwróciłam wzrok w przeciwną stronę. - To co robimy?
- No nie wiem może butelka? - powiedziała Miley
- Jak dla mnie spoko - usiadłam na podłodze, a reszta dosiadła się oprócz Seleny.
- Fuuuu... ja nie będę siedziała na podłodze to takie nie higieniczne i na dodatek pogniotę sobie sukienkę. - oburzyła się brunetka. Nie zwracaliśmy na nią uwagi. Pierwszy zaczął kręcić Zayn. Wypadło na Justina.
- Prawda czy wyzwanie?
- Prawda.
- Zakochałeś się w kimś aż tak bardzo że mógłbyś się za tą osobę zabić?
- Tak. - odpowiedział i patrzył się na mnie.
- Och pysiu. Ja ciebie też lofciam. - odezwała się ta debilka.
- Taa - powiedział oschle. Teraz kręcił Justin. Wypadło na Miley.
- Prawda czy wyzwanie?
- Prawda.
- Hmm... Ilu miałaś chłopaków?
- 3 - Miley zaczęła kręcić i wypadło na Zayn'a
- Prawda.
- Czemu chodzisz z Nicole?
- Bo jest seksowna i kocham ją. - Nicole się zarumieniła i dała mu całusa. Czemu tak nie może być ze mną i Justinem ? Pytam się. Teraz wypadło na mnie.
- Prawda czy wyzwanie?
- Prawda.
- Ej no weźź... cały czas jest prawda weź wyzwanie.
- No dobra.
- Więc, masz zatańczyć na tym stole seksowny taniec.
- Hahha ok. - stanęłam pewna siebie na stole i zaczęłam się poruszać. Justin "lampił" się na mnie. Cieszyła się z tego bo chciałam żeby zobaczył co stracił. Bieber przygryzał dolną wargę patrząc na mój taniec. Zeszłam ze stołu i usiadłam w kole . Po jakimś czasie znów wypadło na mnie.
- Czego o tobie jeszcze nie wiemy? - zapytała się Miley.
- No więc... wiecie wszystko oprócz...
- Oprócz czego?  -zapytał zaciekawiony Zayn.
- No bo ja... jestem w ciąży.
- Co?! Kto by cię chciał - odezwała się Selenka.
- Zamknij się! - powiedział chamsko Justin do swej dziewczyny.
- Bronisz jej?
- Tak bronie masz z tym jakiś problem? -  Selena tylko zrobiła buźkę "zbitego pieska" i zamilkła.
- Ale kto jest ojcem tego dziecka? - zapytała Miley, a ja spoglądałam na Justina, a on na mnie.
- Kiedyś się dowiecie - powiedziałam nie odrywając wzroku od Justina. Wróciłam do domu. Nikogo nie było. Postanowiłam zadzwonić do mamy. Dowiedziałam się czegoś strasznego. łzy mi spływały po policzkach. Alex miał wypadek auto go potrąciło. Ponoć uciekał z domu. Ale dlaczego on to zrobił? Rodzice pojechali do szpitala moim autem, więc nie miałam innego wyboru niż iść pieszo. Wyszłam z domu i zamknęłam go. Krztusiłam się płaczem. Szłam przed siebie, a w zasadzie biegłam.Nic nie widziałam, było już ciemno a przez łzy widziałam tylko zamazaną ciemność. Nagle na kogoś wpadłam.
- Megan? - ten ktoś to był Justin. -  Co się stało? - w odpowiedzi wtuliłam się w niego żeby się uspokoić.
- Alex
- Co z nim?
- Miał wypadek i jest teraz w szpitalu. - płakałam jeszcze bardziej chodź to już jest chyba niemożliwe.
- Spokojnie. Nie martw się będzie dobrze.
- Ale ja się o niego boję. Ja go tak bardzo kocham, a najgorsze jest to że nie ma mnie przy nim.
- Wiem jak się czujesz.
- Skąd możesz to wiedzieć? - popatrzyłam mu w oczy.
- Ja ciebie kocham, ale nie mogę być przy tobie. - powiedział i dał mi całusa w policzek.
- Justin... nie - odepchnęłam go lekko.
- Przepraszam
- Nie przepraszaj, ale kontroluj to co robisz.
- Odwiozę cię.
- Dziękuję  -uśmiechnęłam się blado do brązowookiego. Wsiadłam do samochodu. Po 20 minutach drogi byliśmy na miejscy. Wybiegłam z auta i weszłam do szpitala. Justin pobiegł za mną. Poszliśmy na wskazane piętro przez pielęgniarkę. Zobaczyłam zmartwionych rodziców.
- Mamo, tato! Jak z Alex'em?
- Nie chce z nami rozmawiać. - Mama płakała, a tata ją przytulał.
- Mogę do niego wejść.
- Dobrze my może już pojedziemy bo twoja matka nie czuje się najlepiej. - powiedział ojciec.
- Dobrze. - powiedziałam. Moi rodzice wyszli a ja zapukałam do "pokoju" Alexa.
- Nie chce z wami gadać.
- Alex to ja Megan. Mogę wejść.
- Możesz. - weszłam i zobaczyłam brata na łóżku lekarskim. Zobaczyłam te wszystkie kabelki które były do niego podłączone aż zrobiło mi się słabo. Usiadłam koło niego.
- Czemu uciekłeś z domu?
- A jak ci się wydaje? - powiedział oburzony - Dla rodziców ty jesteś teraz najważniejsza, na ciebie tylko zwracają uwagę. Mnie mają gdzieś. Mają swoją kochaną córeczkę, a ja się  nie liczę.
- Nie mów tak - powiedziałam z płaczem.
- Ale taka prawda. Na dodatek jesteś w ciąży, tym bardziej mnie nie zauważają.
- Alex to nie jest tak że rodzice cię nie kochają. Przecież przyjechali tutaj martwili się o ciebie. To tylko twoja podświadomość tak myślała. Oni cię mocno kochają tak jak ja. Wybacz im to oni się jak najlepiej starają żeby być jak najbliżej ciebie.
- A czemu ty nie możesz przebaczyć Justinowi?

~OCZAMI JUSTINA~
Usłyszałam że Megan rozmawia z bratem na mój temat.
- A czemu ty nie możesz przebaczyć Justinowi?
- To inna histora - powiedziała
- Nie wybaczę rodzicom puki ty nie wybaczysz Justinowi.
- Uwierz mi że chciałabym mu wybaczyć, ale nie dam rady. 
- No to ja też nie dam rady.
- To są twoi rodzice. A Justin to...  - kim dla niej jestem? Debilem co ją zgwałcił. Żałuję tego i to bardzo co zrobiłem, ale Megan nie umie tego zrozumieć. 
- To kto?
- Sama nie wiem. Ale zrozum że rodzice się o ciebie martwią i jeszcze bardziej ich zamartwiasz tym że nie chcesz ich widzieć. 

_________________________________________________________________________________ 
Wreszcie dodałam 14 rozdział. Zaczęłam to dziś rano pisać i późnij to przeczytałam i się śmiałam co ja piszę i musiałam pisać od nowa.

CZYTASZ = SKOMENTUJ


sobota, 19 października 2013

Rozdział 13

Nagle zza drzwi pojawił się ... Justin. Po co on tu przylazł. Przecież ja jestem tylko zwykłą zabawką do łóżka. 
- Hej - powiedział i zbliżył się do mnie.
- PA - powiedziałam unikając jego spojrzenia.
- Przyszedłem cię przerosić 
- Już? Skończyłeś? To możesz teraz wyjść.
- Meg ja..
- Nie mów kurwa do mnie Meg!!!
- Przepraszam, chciałem ci tylko powiedzieć że to co się wydarzyło tej nocy to nie było specjalnie czy coś w tym stylu. Byłem naćpany i nie wiedziałem tego co robię. Zerwałem właśnie z Seleną.
- WOW. Przyszedłeś ty tylko po to żeby mi to powiedzieć? Myślałeś, że ci się rzucę na szyję i powiem "Och Justin, nareszcie możemy być razem" ? To źle myślałeś.
- Meg ale mi nie o to chodzi.
- Ile razy mam powtarzać nie mów do mnie Meg!
- Przepraszam.
- Coś jeszcze?
- Tak. Chce żebyś mi zaufała i mi uwierzyła.
- To nie koncert życzeń panie Bieber. Myślisz że ci od razu zaufam po czymś takim?!
- A jest jakaś szansa że mi wybaczysz?
- Może jakaś jest, ale nie łatwo ją zdobyć. 
- Dobrze ja muszę lecieć papa i trzymaj się. - miałam go już zatrzymać i powiedzieć mu o dziecku ale stwierdziłam że nie będę mu o tym mówiła bo nie chcę przez niego później cierpieć.
- Tak. Pa - powiedziałam zimno. Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu.
Ja: Halo?
Nicole: Hej kochana jak tam?
Ja: Słabo
Nicole: Co się stało?
Ja: Ciężko powiedzieć, to nie rozmowa przez telefon.
Nicole: To może się umówimy do naszej ulubionej pizzeri i pogadamy?
Ja: Ok. O której?
Nicole: Za 1,5 godz ?
Ja: Spoko. To do zobaczenia. - Nie czekając na dalszą odpowiedź rozłączyłam się. Wypiłam sok pomarańczowy do końca i poszłam się wykąpać. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Spojrzałam w dół i zobaczyłam krew. Okres? Jak to przecież jestem w ciąży to niemożliwe. Wyszłam z kabiny i ubrałam się w przygotowane ubrania. [LINK]. Wzięłam telefon do ręki i zadzwoniłam do Nicole w sprawie przełożenie naszego spotkania o godzinę. Zgodziła się a ja ubrałam kurtkę i pojechałam do ginekologa. Po 15 minutach siedzenia w poczekalni nadeszła moja kolej.
- Dzień dobry - odezwałam się
- Dzień dobry, więc o co chodzi? - lekarz miał około 25 lat. Był wysportowany i nie ukrywam przystojny.
- No więc jestem w ciąży przynajmniej tak mi wyszło w testach ciążowych, a dziś dostałam okres. Czy coś jest nie tak z moim dzieckiem?
- No więc chodzi o to że pani nie może się denerwować ani przemęczać dlatego dostała pani okresu. To nie jest nic poważnego bo dużo kobiet tak ma, ale lepiej żeby pani odpoczywała. Na pewno ojciec tego dziecka zaopiekuje się panią.
- Żeby chociaż - zakpiłam
- Czy coś jest nie tak?
- Znaczy.. bo ojciec tego dziecka nie wie że jestem w ciąży.
- Ale mam nadzieję że mu pani powie. Prawda?
- Może kiedyś ale na pewno nie teraz.
- No dobrze, więc proszę przychodzić tu co 2- 3 tygodnie.
- Dobrze Do widzenia - powiedziałam i wyszłam. Zobaczyłam na godzinę. Miałam jeszcze 45 minut czasu. Postanowiłam zrobić zakupy na święta, ponieważ to już za 2 tygodnie. Poszłam do galerii. Mamie kupiłam jedną torebkę co jej się strasznie podobała, tacie kurtkę skórzaną na wiosnę. Bratu nic nie kupuję dam mu kasę to się ucieszy. Przechodziłam koło sklepu dziecięcego. Pomyślałam że kupię ciuszki mojemu aniołkowi. No ale w tym jest problem nie wiem czy to chłopiec czy dziewczynka. Postanowiłam kupić misie i pieluchy. Zapłaciłam i wyszłam z galerii. Poszłam do pizzeri gdzie byłam umówiona z Nicole. Weszłam do środka i zobaczyłam ją, ale nie samą przy niej siedział Justin. Tylko nie to. Trudno. Podeszłam i się przysiadłam.
- No cześć - powiedziałam
- No wreszcie jesteś. - Justin tylko się na mnie patrzył. - Co kupiłaś? - zauważyła torbę z zakupami.
- Nic takiego. Prezenty na święta.
- I zamierasz komuś wręczyć pieluchy? - Justin popatrzył na mnie spod byka. Chyba się już domyślił że jestem w ciąży.
- Nie skąd - zaprzeczyłam.
- To po co je kupiłaś? Nie mów że jesteś w ciąży hahaah - zaczęła się śmiać, a na moich policzkach były rumieńce.
- Jesteś w ciąży? - nagle odezwał się Justin. Nic nie zrobiłam tylko wybiegłam z restauracji.
______________________________________________________
Już dodałam 13 rozdział. Proszę o komentarze i dziękuję że to czytacie. 


KOCHAM WAS <3

CZYTASZ=SKOMENTUJ 

piątek, 18 października 2013

Rozdział 12

- Co ty tu robisz do cholery? - to był Justin

- A ty? Podobno miałeś mieć gości  a tym czasem wciągasz narkotyki. - powiedziałam i patrzyłam na niego z obrzydzeniem. Podszedł do mnie, a w tym czasie drugi diler gdzieś się zapodział. Justin rękę położył mi na szyi i zaczął zachłannie całować.
- Justin przestań! - kontynuował dalej. Wepchnął mnie do jakiegoś starego magazynu i zaczął rozbierać. Miałam za mało siły aby go odepchnąć. Co w niego wstąpiło? Jeszcze dziś uratował mnie od tego co teraz robi mi. Stało się najgorsze.

*Następnego dnia*
Obudziłam się byłam cała przemarznięta i naga. Rozglądnęłam się wokół i zobaczyłam leżącego koło mnie Justina. Ubrałam swoje ubrania które leżały na podłodze. Ze łzami w oczach wyszłam z budynku.
- Megan!!!!! Zaczekaj. Przepraszam. Ja nie chciałem! - wybiegł za mną Justin. Bałam się go po tym co mi zrobił. Odwróciłam się do niego przodem. - Nie płacz proszę.
- Że co? Zgwałciłeś mnie i po czymś takim mówisz "nie płacz". Człowieku co ci do rozumu wpadło. Kiedy ci już zaufałam spieprzyłeś wszystko, a wiesz co jest najgorsze? Myślałam, że nawet mogę się w tobie zakochać, ale teraz cię za dobrze poznałam.
- Ja naprawdę przepraszam to nie byłem prawdziwy ja to była wina narkotyków. Uwierz że nie chciałem cię skrzywdzić. Może i kiedyś się nienawidziliśmy, ale teraz to jest zupełnie coś innego. Proszę przebacz mi to.
- Skoro tak to po co brałeś te narkotyki?!!
- Chciałem się odstresować
- Odstresować? Niby od czego??!!!
- Serio chcesz wiedzieć? Od tego że chodzę z Seleną a ona traktuje mnie jak śmiecia i od tego że jestem z nią a kocham ciebie. - zatkało mnie nie wiedziałam co powiedzieć i z płaczem pobiegłam w stronę domu.
- Na reszcie jesteś? Ile mam się z ojcem o ciebie martwić. Nie jesteś ani trochę odpowiedzialna. - od progu przywitała mnie moja mama. Jeszcze tego mi brakowała. Zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Pobiegłam do swojego pokoju i zamknęłam się na klucz. Leżałam na łóżku i krzyczałam. Nagle zza drzwi słyszałam głos mojej mamy.
- Skarbie przepraszam. Co się stało?
- NIC!!!!!!!!!!!!!- krzyczałam i płakałam jeszcze bardziej.
- Proszę otwórz drzwi.
- Nie!!!!!!!
- Meg, a ze mną chociaż porozmawiasz proszę - usłyszałam głos mojego młodszego brata Alexa. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Położyłam się na łóżku i kontynuowałam poprzednią czynność. - Co się stało siostra? Mi możesz wszystko powiedzieć. - Przytuliłam go mocno.
- Dziękuję Alex, ale jesteś jeszcze za młody.
- Ale teraz nie chodzi o to że jestem za młody czy też nie. Tu chodzi o ciebie.- stwierdziłam że mogę mu zaufać.
- No więc ... Justin... mnie.... - nagle zrobiło mi się  nie dobrze i pobiegłam do toalety.
- Magan córeczko - zawołała mama  wchodząc do łazienki. Przytuliła mnie i uspokoiła. - Powiesz mi o co chodzi? Wiem że to twoje prywatne sprawy, ale jestem twoją mamą i niezależnie od tego co się stanie zawsze będę cię kochać.
- Wiem mamuś. Myślę że mogę ci o tym powiedzieć. No bo  wczoraj widziałam jak Justin bierze narkotyki i on mnie zauważył i..... mnie zgwałcił. - zaczęłam płakać i wtuliłam się w mamę - Przepraszam.
- Ale nie masz za co przepraszać to nie twoja wina. Ale jeżeli wymiotowałaś to znaczy że jesteś w ciąży?
- Nie wiem, ale boję się. Co jeśli jestem w ciąży? Dziecko będzie wychowywało się bez ojca? A jak będzie starsze to co mu powiem że tata go nie kocha? Mamo pomóż mi.
- Skarbie uspokój się. Damy radę. Ja cię w tym samą nie zostawię.
- Dziękuję kocham cię
- Ja ciebie też, a teraz chodź do łóżka zrobię ci coś do jedzenia.
- Dobrze - posłuchałam jej i poszłam do swojego pokoju. Pomyślałam że się przebiorę w luźniejsze ciuchy. Rozczesałam włosy i zrobiłam sobie wysokiego kucyka. Po chwili mama weszła do mojego pokoju i dała mi tackę z omletami i sokiem pomarańczowym.
- Proszę - dała mi 2 testy ciążowe.
- Dziękuję. - najpierw poszłam sprawdzić test ciążowy. Sprawdziłam pierwszy. Wyszło że jestem w ciąży, na drugim tak samo. Moje największe objawy się spełniły. Poszłam do pokoju i zaczęłam się delektować omletami.  Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę - powiedziałam. Nagle zza drzwi pojawił się....

______________________________________________________
 I oto 12 rozdział. Dziękuję za komentarze, ale jeszcze ich jest mało, więc proszę was abyście komentowali.


CZYTASZ = SKOMENTUJ

Rozdział 11

Popatrzyłam na Justina, na co on tylko się uśmiechnął i dał mi małego całusa w policzek. Zarumieniłam się. Zadzwonił dzwonek i poszłam do szafki po książki. Pierwszą miałam chemię, więc wzięłam podręcznik i poszłam do klasy chemicznej. Nauczycielka powiedziała że będziemy pracować w parach i wybierze nam drugą osobę. 
- Megan będzie z... Jaysonem - uśmiechnęła się. Nie chciałam z nim robić tego doświadczenia, no ale musiałam więc usiadłam przy nim. Nauczycielka wyjaśniła nam jak mamy to zrobić i zaczęliśmy pracować.
- I jak ci się podobało z Nickiem? -zapytał mój były
- Że co? - zapytałam patrząc spod byka.
- No bo wiesz to jest mój przyjaciel i mówił mi że jesteś bardzo dobra w łóżku. - Nie czekając na dalszą część opowiadań wyszłam z klasy i biegiem ruszyłam do wyjścia. Nagle usłyszałam znajomy głos:
- Meg czekaj! - to był Justin
- Co?! - wydarłam się
- Co się stało? Proszę powiedz, możesz mi zaufać - położył rękę na moje ramię.
- Tu chodzi o Nicka ale nie ważne
- Właśnie że ważne powiedz o co chodzi. - nalegał dalej
- No bo... Nick wcale mnie nie kochał był tylko ze mną bo Jayson mu kazał. - mój głos drżał a po moim policzku słynęły pojedyncze łzy.
- Nie płacz, masz mnie - wytarł kciukiem łzę i wtulił mnie w siebie. 
- Dziękuję - powiedziałam i blado się uśmiechnęłam.
- Nie masz za co
- Właśnie że mam. Za to że jesteś i mi pomagasz jesteś prawdziwym przyjacielem. - w odpowiedzi dostałam całusa w czoło. Pozostałe lekcje minęły dobrze w szczególności że nie było kilku nauczycieli i mogliśmy robić co chcemy. Wyszłam ze szkoły i podążałam do swojego domu, gdy nagle ktoś mnie zatrzymał.
- Megan czekaj - odwróciłam się i zobaczyłam Justina. BOŻE jaki on przystojny. - Odwiozę cię.
- Dziękuję, ale nie ma takiej potrzeby.
- Ale nalegam - puścił oczko, na co ja się zaśmiałam.
- Skoro tak to nie mam nic przeciwko - zaśmiałam się jeszcze raz i wsiadłam do samochodu chłopaka. Justin włączył głośno muzykę. Leciała właśnie piosenka Taylor Swift "I knew you were trouble". Wiem że Justin uwielbia tą piosenkę więc zaczął ją śpiewać najgłośniej jak tylko by mógł. 
- OŁ, OŁ, CZRABUL, CZRABUL, CZRABUL - śpiewaliśmy razem i zarazem śmialiśmy się. Po 10 minutach byliśmy pod moim domem. 
- No to jesteśmy - powiedział
- Może chcesz wejść do środka? - zaproponowałam.
- Nie powinienem 
- Niby czemu? Nic ci się przecież nie stanie.
- Tak wiem ale się trochę spieszę
- Gdzie jedziesz?
- Nie ważne
- Ale chyba możesz wejść na chwilę.
- Ale na chwilkę - bardzo byłam ciekawa gdzie mu się tak śpieszy. Weszliśmy do domu i ściągnęliśmy nasze kurtki. 
- Jestem!!!! - krzyknęłam do mamy.
- Chodź na obiad. O wiedzę że przyprowadziłaś Justina, więc zje z nami.
- Nie dziękuję zjem w domu, naprawdę nie trzeba - uśmiechnął się ciepło do mojej mamy.
- No dobrze
- Justin to idź do mojego pokoju a ja zaraz do ciebie dojdę.
- Dobrze - pocałował mnie w policzek. Poszłam do kuchni a moja mama za mną.
- Czy wy jesteście razem? - zapytała moja rodzicielka, na co ja się zaśmiałam.
- Oczywiście że nie
- No ale to że cię właśnie pocałował?
- To jest zwykły przyjaciel nic więcej.
- Jak tam chcesz - podała mi jedzenie. Po obiedzie poszłam na górę. Drzwi do mojego pokoju były lekko uchylone. Słyszałam że Justin z kimś rozmawia przez telefon:
Jb: OK, to będę za 5 min, tam gdzie zawsze prawda? ok to nara.
Weszłam do pokoju.
- Z kim rozmawiałeś?
- Mama dzwoniła - skłamał.
- Aha
- Muszę już iść bo mamy gości. Więc papa - ucałował  moje czoło i z biegiem wyszedł. 
- Cześć - powiedziałam wiedząc że nawet tego nie słyszy. Wiem że kłamał z tym że ma gości i że mama do niego dzwoniła. Postanowiłam go śledzić. Ubrałam ciepłą bluzę z kapturem i wyszłam z domu. Dziwnym trafem Justin nie jechał autem za to szedł na piechotę i w zupełnie inną stronę niż jego dom. Poszłam za nim. Przeszłam kilka uliczek aż chłopak gdzieś zniknął. Rozglądałam się dookoła i nagle usłyszałam czyjeś głosy:
- Masz to  co cię poprosiłem? - podeszłam do ściany jednego z budynków. Wychyliłam się i zobaczyłam dwóch chłopców wręczających sobie proszek w woreczku. Narkotyki. No ale to w końcu tutaj normalne. Zastanawiało mnie bardziej gdzie Justin. Obserwowałam dalej tych dwóch kolesi nagle jeden z nich się odwrócił. Zamurowało mnie.
______________________________________________________
Przepraszam że rzadko dodaję rozdziały ale po prostu nie mam za bardzo czasu na pisanie. Dedykuję ten rozdział pewnej dziewczynie z aska :))
POZDROWIONKA ;**

CZYTASZ = SKOMENTUJ 




JAK BĘDZIE MAŁO KOMENTARZY TO NIE BĘDZIE NOWYCH ROZDZIAŁÓW !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

piątek, 4 października 2013

Rozdział 10

- Kurwa!! - powiedziałem i oddałem cios temu idiocie. 
- Tylko później nie mów że nie ostrzegałem. Pa - odszedłem i wybiegłem z jej domu. Chciałem wyładować swoje złości i postanowiłem przebiec parę km.
_______

__________________________________________________
 *Oczami Megan*
O co mu chodziło przecież Nick jest strasznie fajny i by czegoś takiego w życiu nie zrobił..
-Wszystko gra? - zapytał chłopak siedzący obok mnie.
-Chyba tak.. ale nie rozumiem jednego, o co mu chodziło z tym, że chodzisz z wszystkimi dziewczynami tylko dla tego że chcesz je zaciągnąć do łóżka?
- Po prostu mu coś odwaliło, i tyle. Ja się już zbieram bo muszę się nauczyć na jutro do szkoły bo ma  test z biologi.
- Dobrze pa - dałam mu całusa w policzek na co on się uśmiechnął i wyszedł. Chciałam iść się wykąpać lecz złamana noga nie pozwoliła mi na to, więc zawołałam mamę.
-Tak cureczko? Jak się czujesz?
- Już trochę lepiej, ale chciałam iść się wykąpać ale nie mam jak bo moje kule są na dole.
- Już ci je przyniosę - i zrobiła tak jak powiedziała, zeszła na dół wzięła kule i mi je dała. Od razu "podskakując" poszłam po piżamę [LINK]. Umyłam się i przebrałam w wcześniej przygotowane ubranie. Leżałam na łóżku i myślałam nad tym co Justin mi powiedział. Nie mogłam w to uwierzyć. Po pewnym czasie zasnełam. 

*6 miesięcy później*
Z Nickiem układa mi się bardzo dobrze. Kocham go bardzo mocno a on tak samo mnie.Jest strasznie opiekuńczy co było szczególnie widziane kiedy złamałam nogę. Już mogę chodzić samodzielnie ale i tak jeszcze odczuwam lekkie bóle. 
Wstała o godzinie 6:45. Poszłam do łazienki ubrałam się w te ciuchy[LINK]. Ubrałam się bardzo ciepło gdyż na polu był straszny mróz, w końcu jest teraz zima. Zeszłam na dół i poczułam zapach naleśników. Poszłam do kuchni i zobaczyłam mamę która robiła śniadanie. 
- Dzień dobry mamuś - powiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Dzień dobry skarpie - powiedziała rodzicielka podając mi talerz z naleśnikami. Pochłonęłam je całe. Muszę przyznać moja mama świetnie gotuje.
- Świetnie wyszły ci te naleśniki mamuś.
- Dziękuję  - uśmiechnęła się promiennie. Wyszłam z kuchni popatrzyłam na zegarek w telefonie była już 7:20. Wzięłam plecak ubrałam buty i wyszłam z domu żegnając się z mamą. Szłam w swoim tempie gdyż miałam jeszcze dużo czasu. Po 15 min byłam już pod szkołą. Weszłam do szkoły i od razu ruszyłam w stronę swojej szafki. Odłożyłam tam swoje jak na razie nie potrzebne rzeczy i ruszyłam ciągiem korytarza. Nagle ktoś mnie pociągnął za rękę i wepchał do jakiegoś pomieszczenia. Zaczęłam krzyczeć nagle usłyszałam znajomy głos:
-Nie bój się mała zaraz będzie po wszystkim - to był Nick. Zaczął mnie rozbierać a ja krzyczałam jeszcze bardziej i odpychałam się, lecz on nie przestawał. Serce mi biło jak szalone. Zaczął mi ściągać bluzkę i całował mnie po dekolcie. Jednak Justin miał rację. Czemu ja byłam taka głupia i mu nie uwierzyłam. Nick już miał mi rozpinać stanik, gdy nagle do pomieszczenia wszedł Justin. Otworzył szeroko oczy i od razu dał Nickowi  w twarz. Chłopak upadł na podłogę. Justin podszedł do mnie.
- Jezu Meg wszystko w porządku nic ci nie zrobił?- byłam roztrzepana tą całą sytuacją, zaczęłam płakać i wtuliłam się w Jussa, a on przytulał mnie najmocniej jak mógł. Nick poszedł bo pewnie nie chciał powtórki z Justine. Oderwałam się od chłopaka, a no moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Rozglądałam się za moimi ubraniami ale nie mogłam ich znaleźć. 
- Poczekaj zaraz ci przyniosę moje ubrania - powiedział Justin wychodząc z pomieszczenia.
- Czekaj! Jak idziesz to idź do mojej szafki, tam mam kilka ubrań przynieś mi szrą bejsbolówkę i tą bluzkę z oczami kota dobrze?
- Oczywiście - puścił mi oczko i poszedł. Po chwili wrócił z ubraniami
- Dziękuję
- Nie ma za co dla ciebie wszystko - uśmiechnął się ciepło. Ubrałam się w ciuchy i uśmiechnęłam się do chłopaka. 
- Justin?
- Hmmm?
- Przepraszam że cię wtedy nie posłuchałam żałuję tego..
- Nic się nie stało po prostu nie zauważyłaś tego bo byłaś w nim tak zakochana.
- Dziękuję że mnie rozumiesz - jeszcze raz się uśmiechnęłam do niego. Wyszliśmy z pomieszczenia. Justin złapał mnie za rękę i splótł nasze palce. 
__________________________________________________
Przepraszam że długo nie dodaję rozdziałów ale mam dużo prywatnych problemów.

CZYTASZ= SKOMENTUJ