piątek, 13 grudnia 2013

Rozdział 16

- Czyli co? To znaczy że mnie kochasz?  - powiedział siadając koło mnie na  łóżku. Ta chwila była taka niezręczna. Sama nie wiem co o tym myśleć. Zgwałcił mnie i mnie zranił, ale i tak nie potrafie o nim zapomnieć.
- Nie. To znaczy że cię nienawidzę i chce żebyś dał mi święty spokój! - okryłam się kołdrą do samych uszu dając wyraźny znak Bieberowi że nie chce mi się z nim gadać. Nie mogłam zasnąć, ponieważ myślałam o moich uczuciach co do Justina. Zachował się jak męska dziwka. Jak on mógł po tym wszystkim myśleć że ja go kocham. Fakt, powiedziałam mu że to był błąd że się w nim ZAKOCHAŁAM, no ale już go nie kocham. Chyba. Tak myślę. Usiadłam na łóżku rozejrzałam się dookoła, Bieber leżał na podłodze okryty kocem.Trochę było mi go szkoda, no ale nie będzie ze mną spał. Z powrotem się położyłam i zapominając już o wszystkim zasnęłam.

Siedziałam w kuchni i robiłam śniadanie. Justin zszedł na dół i usiadł przy stole.
- Kurwa czemu drzesz się tymi garami nie dajesz wyspać się człowiekowi.
- Przepraszam - odpowiedziałam cichutko
- Kurwa nie przepraszaj tylko daj żarcie bo muszę zaraz spotkać się z kumplami - Justin traktował mnie jak jakąś szmatę kazał mi sprzątać gotować a nawet miałam mu pomóc w przenoszeniu nowych mebli. Jestem w 8 miesiącu ciąży i jestem wykończona. Czuje że to może zagrozić mojemu dziecku. Nagle poczułam mocny ucisk w podbrzuszu i opadłam na podłogę. - Kurwa co ty do cholery jasnej wyprawiasz wstawaj i daj mi to  pieprzone  jedzenie. - Czułam jakby coś we mnie umierało a to coś to było moje dziecko. Trace je. Nie mogę w to uwierzyć, nasze dziecko właśnie umiera, a Bieber jeszcze narzeka że mu śniadania nie dałam. Nasze dziecko już było na innym świecie. Już nic nie mogłam zdziałać. Płakałam i nie mogłam w to uwierzyć, że straciłam własne dziecko.

- NIEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!!! -zaczęłam krzyczeć na cały dom przez co obudziłam Justina.
- Co się stało? - podszedł do mnie i usiadł koło mnie na łóżku. Zaczęłam płakać i chwyciłam się za brzuch. Justin położył rękę na moim ramieniu i lekko pocierał je. Ze szlochem wtuliłam się w nagą klatkę Justina. Chłopak próbował mnie uspokoić. Ręką zaczął gładzić moje włosy i wtulił mnie w siebie jeszcze mocniej.
- Dziękuję - powiedziałam prawie szeptem, odchyliłam lekko głowę do góry i popatrzyłam w jego czekoladowe oczy.
- Nie masz za co dziękować - uśmiechnął się do mnie - Kocham cię - powiedział na co ja się uśmiechnęłam tak alby on nie zauważył. - Już lepiej ?
- Tak - powiedziałam szeptem
- To wskakuj pod kołdrę i się wyśpij - zrobiłam tak jak powiedział i ponownie zasnęłam. Tym razem nie miałam żadnych snów. O 10 rano obudziło mnie pukanie od drzwi.
- Proooooszee - przeciągnęłam. Nagle drzwi się otworzyły a zza nich ujawniła się twarz Justina.
- Przyniosłem ci śniadanie - było miło z jego strony, ale jeżeli myślał, że mu się uda wzbudzić we mnie zachwyt to się mylił. Pomimo tego co wydarzyło się wczoraj wieczorem stosunek między mną a nim nie zmieniły się.
- Nie trzeba i tak już jadę do domu - powiedziałam obojętnie i wstałam z łóżka. Justin patrzył na mnie zmieszany.
- Ale jak to ?
- Tak to, że dziś jest Boże Narodzenie i mam zamiar spędzić je ze swoją rodziną. - nie czekałam na jego odpowiedź tylko poszłam do łazienki. Przebrałam się w ubrania z wczoraj,umyłam zęby,uczesałam się i lekko pomalowałam. Wyszłam z łazienki a Bieber stał nadal w tym samym miejscu i patrzył na jeden punkt, gdy nagle jego wzrok utkwił na mnie. Uśmiechnął się, ale ja to zignorowałam. Zeszłam na dół. Wszyscy siedzieli przed telewizorem i jedli popcorn.
- Ja będę spadać - uśmiechnęłam się do nich i pomachałam, w odpowiedzi dostałam ten sam gest. Wyszłam z mieszkania Miley i ruszyłam chodnikiem w stronę domu nie ukrywam że miałam spory kawał drogi, no ale cóż jak trzeba to trzeba. Czekałam na światłach aż będę mogła przejść, gdy nagle zatrzymał się jakiś koleś.
- Hej małą. Podwieźć cię? - rozsunął szybę i ściągnął okulary przeciw słoneczne. W zimę? BRAWO. Ale wracając do jego propozycji to nie wiedziałam co zrobić przecież ja tego kolesia nawet nie znam a jak zrobi mi krzywdę, no ale z drugiej strony muszę pomóc mamie przy potrawach. Niestety ale musiałam,uległam. Nic się nie odezwałam tylko obeszłam auto dookoła i wsiadłam. - Pod jaki adres panienko?
- Na hold street.
- Robi się - uśmiechnął się i założył okulary z powrotem - To jak cię zwą?
- Meg. Megan
- No tak wszystko jasne
- Że co?
- Ładna dziewczyna musi mieć ładne imię - uśmiechnął i popatrzył się w moją stronę. Gapił się tak chwilę, aż zaniepokoiłam się, ponieważ stracił panowanie nad jazdą.
- Co ty robisz?!! - krzyknęłam. Dalej nic nie pamiętam. "Uciął mi się film". Obudziłam się w chłodnym pomieszczeniu. Dookoła mnie różne kabelki podpięte do mnie. Zrozumiałam, że jestem w szpitalu. Nagle do sali, w której byłam wszedł doktor.
- O obudziła się pani. Jak się pani czuje? - podszedł do mojego łóżka i wpisując coś w papierach zerkał na mnie.
- Dobrze. Może pan mi powiedzieć co się stało? - lekko się podniosłam na łokciach i jeszcze raz się rozejrzałam po pomieszczeniu.
- Miała pani wypadek. - nagle przypomniałam sobie o zdarzeniach z ostatnich 6 godzin. Nagle złapałam się za brzuch.
- Co z moim dzieckiem?
- Jakim dzieckiem? - spojrzał na mnie zaskoczony
- Jestem w ciąży.
- A tak. Tu nie mam dla pani najlepszych wiadomości. - nagle zrobiło mi się szaro przed oczami, ale byłam silna nie dałam się. - Pani dziecko ... Nie żyje. Poroniła pani. - nagle po moich policzkach spłynęły łzy chciałam też umrzeć. To coś strasznego dowiedzieć się że własne dziecko nie żyje. Doktor opuścił salę, ale po chwili ktoś wszedł tu, za to nie był to lekarz. Ktoś zupełnie inny...

_________________________________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo nie dodaje rozdziałów, ale nie zawsze mam na to czas tak na marginesie dodam że wczoraj miałam urodziny więc w dobrym humorze dodałam ten rozdział. Dziękuję wam za komentarze dzięki nim bardziej pamiętam o tym blogu i to wy mnie motywujecie do tego żeby pisać. Dziękuję wam kochani. <3

CZYTASZ = SKOMENTUJ ;)

poniedziałek, 4 listopada 2013

Rozdział 15

* NASTĘPNEGO DNIA*


* U     M E G A N *

Obudziłam się o godzinie 10:20. W nocy nie mogłam zasnąć myślałam o Alex'ie i naszej wczorajszej rozmowie. Nadal się zastanawiam kim dla mnie jest Justin. Sama nie wiem co czuję. Oczywiście, że nadal jest coś między mną a nim, ale nie jest łatwo wybaczyć coś takiego. Jeszcze nie dotarło do mnie to co się stało przecież to było zaledwie kilka dni temu. Straciłam do niego zaufanie. Czuję się jak w jakiejś klatce. Wszystko w moim życiu się sypie i to wszystko wina jednego człowieka. Zawładnął mną a później zostawił. Z rozmyśleń wyrwała mnie mama.
- Megan skarbie musisz mi pomóc przy potrawach. Dziś są święta.
- Dobrze. A co z Alex'em?
- Lekarz pozwolił mu przebywać w domu, ale musi uważać na siebie i dużo odpoczywać. Aha właśnie, pasuje żebyś po niego za 2 godziny pojechała do szpitala, bo ja nie dam rady zresztą sama widzisz ile przede mną pracy, a twój ojciec ma jakieś spotkanie biznesowe.
- W święta?
- Niestety tak.
- No dobrze. - poszłam do łazienki wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w ten zestaw [LINK]. Zeszłam na dół, poszłam do kuchni i zajęłam się przygotowywaniem potraw. Popatrzyłam na godzinę i postanowiłam pojechać po Alex'a. Wzięłam kluczyki i wyszłam z domu. Otworzyłam garaż, gdy nagle poczułam czyjeś ręce na mojej talii. Odwróciłam się. Justin.
- Czego chcesz? - powiedziałam wkurzona.
- Przyszedłem zapytać jak się trzymasz.
- Jest okay. - spławiłam go - Masz odpowiedź, a teraz możesz sobie już iść. - Justin odszedł a ja wsiadłam do auta, odpaliłam silnik i odjechałam. Po kilkunastu minutach drogi byłam na miejscu. Weszłam do środka i poszłam do sali Alex'a.
- Hej Alex - uśmiechnęłam się do brata i go przytuliłam.
- Meg! - uśmiechnął się i odwzajemnił mój gest. Wyszliśmy ze szpitala. - Czy to przypadkiem nie Justin idzie w naszą stronę?
- Że co? - popatrzyłam się w stronę którą wskazywał chłopiec ręką. - O nie szybko chodź do auta może nas nie zauważy. - Nagle ktoś chwycił mnie za rękę.
- No hej - zaśmiał się Justin.
- Śledzisz mnie?!
- Że co oczywiście że nie.
- To co tu robisz?
- Poszedłem na spacer.
- Yhm... Więc jak pozwolisz mogę wsiąść do auta - zignorowałam go.
- Czekaj!
- Co? - odwróciłam się do niego przodem. Jego czekoladowe oczy wpatrywały się we mnie od dołu do góry. Czułam się nieswojo i zarumieniłam się.
- Dziś są święta, a wiesz że rodzice Miley są za granicą i jest sama. Proponuję, żebyśmy wszyscy wpadli do niej.
- Ok - wsiadłam do samochodu gwałtownie zamykając drzwi i odjechałam z piskiem opon.
- Megan? - odezwał się Alex
- Ymm?
- Justin cię kocha
- Haha skąd taki pomysł?
- Widzę jak na ciebie patrzy. Może wydawać się to głupie ale taka jest prawda. - nie odezwałam się ani słowem całą drogę do domu rozmyślałam o tym co mi właśnie powiedział brat. Wróciliśmy do domu, rodzice przywitali Alex'a , ja poszłam do swojego pokoju i przebrałam się w sukienkę do kolan z białej koronki i brązowy pasek wokół talii. Do zestawu ubrałam brązowe obcasy na platformie i naszyjnik w kształcie serca. Zakręciłam loki i pomalowałam się. W pełni gotowa zeszłam na dół. Wszyscy czekali tylko na mnie. Jak zawsze we Wigilię czytaliśmy Pismo Święte i zasiedliśmy do stołu, połamaliśmy się opłatkiem i przyszedł czas na prezenty. Wymieniliśmy się prezentami. Zawsze było tak że rodzice kupowali mi prezenty, które nie za bardzo mi się podobały, lecz dziś na prawdę się postarali. Mama kupiła mi bilet na koncert The Wonted, a tata kupił mnóstwo misiów dla dziecka. Za to Alex kupił mi przepiękny naszyjnik z kolczykami.
- Mamo?
- Tak córeczko?
- Bo zapomniałam ci o czymś powiedzieć.
- O czym?
- Bo wiesz że rodzice Miley są za granicą i jest sama w święta, postanowiliśmy ją odwiedzić żeby nie była sama.
- Oczywiście tata cię podwiezie.
- Dobrze. - pojechaliśmy i byłam na miejscu po 5 min. Zadzwoniłam do drzwi.
-  Hej - otworzył je i mnie wpuścił
- Cześć - powiedziałam oschle i ruszyłam w głąb domu. Przywitałam się ze wszystkimi i usiadłam koło Miley.
- Dziękuję wam że przyszliście tutaj dla mnie. Jestem bardzo szczęśliwa że was mam.
- Nie masz za co dziękować - odezwał się Justin. Wszyscy pogadaliśmy i postanowiliśmy obejrzeć film tym razem komedie. Śmialiśmy się do woli. Była już godzina 2:41. Wszyscy byliśmy wyczerpani, więc poszliśmy spać.
- To tak mamy dwa łóżka podwójne i jedno jednoosobowe które zajmuje ja, więc zróbmy tak że Zayn będzie spał z Nicole, a Magan z Justin'em.
- kurwa. - powtarzałam w myśli. Trudno. Weszłam do pokoju przebrana w piżamę i położyłam się. Nagle do pokoju wszedł nie kto inny niż pan Justin. Popatrzył tylko na mnie przygryzając dolną wargę, a ja nie zwracając na niego uwagi odwróciłam się i udawałam że śpię.
- Przestaniesz wreszcie - krzyknął
- Ale co ja ci człowieku robię?
- Przecież widzę że zachowujesz się tak jakby mnie nie było.
- I BYŁOBY FAJNIE GDYBY SERIO CIĘ TU NIE BYŁO!
- Wiem że to co zrobiłem zraniło cię, ale musisz zrozumieć, że tak łatwo nie odpuszczę. Nigdy się nie poddam. Wiem że jeszcze coś czujesz do mnie i nie zaprzeczaj. Żałuję tego co zrobiłem i przepraszam za wszystko.
- A wiesz czego ja żałuję? Że się w tobie zakochałam!!!
_________________________________________________________________________________
Przepraszam, że taki krótki rozdział, ale nie mam czasu pisać tyle się u mnie dzieje że masakra. Prosze o komentarze i więcej wyświetleń bo ostatnio jest coraz słabiej. Liczę na was ;).

Dziękuję za wszystkie komentarze całkiem szczerze.
Kocham was bardzo, bardzo mocno <3.

niedziela, 20 października 2013

Rozdział 14


- Megan zaczekaj! - nie słuchałam go i szłam dalej przed siebie. - Czemu mi nie powiedziałaś? Przecież to jest moje dziecko prawda? Jestem jego ojcem i powinienem wiedzieć.
- Ale po co? - zatrzymałam się w parku. - Moje dziecko ma być nieszczęśliwe bo jego tata ma go w nosie?!
- Przecież ja się będę opiekował tym dzieckiem. Ja ci pomogę. - złapał mnie za rękę. - Będzie dobrze - powiedział prawie szeptem.
- Nic nie będzie dobrze Justin! - krzyczałam
- Nie rozumiesz że mi na tobie zależy?!!
- Tak bardzo ci zależy na mnie i na bliskości ze mną że wolałeś iść po narkotyki niż być ze mną. Zdecyduj się człowieku. - poszłam dalej. Zaskoczyło mnie to że Justin nie próbował się nadal ze mną kłócić tylko został. Wiem, że nie mogę zabronić mu widywać się z tym dzieckiem. Chcę mu wybaczyć ale nie umiem. Po czymś takim to jest w ogóle nie możliwe.
Jutro są święta, więc będę musiała mamie pomóc w kuchni. Poszłam do supermarketu i kupiłam potrzebne składniki. Wróciłam do domu i odłożyłam zakupy do kuchni.
- Cześć córeczko - powiedziała mama
- Czemu do niej mówisz córeczko, a do mnie nie powiesz synku? - oburzył się Alex. Mama się zaśmiała.
- Ja w tym roku chce piec ciasta - oznajmiłam.
- Dobrze - powiedziała ucieszona mama. Upiekłam 2 ciasta i zrobiłam sobie przerwę. Poszłam do swojego pokoju i usiadłam na łóżku. Zayn wysłał mi właśnie sms-a czy mam dziś czas do niego wpaść, bo ponoć wszyscy mają u niego być. Zgodziłam się i przebrałam się w białą koszulę i jasne jeansy. Podjechałam pod dom Zayn'a i zadzwoniłam do drzwi.
- O wreszcie jesteś czekamy tylko na ciebie - uśmiechnął się. Weszłam do środka i pierwsze co zobaczyłam to Selena. Co ona tu kurwa robiła? Ale to nie wszystko siedziała na czyichś kolanach, a mówiąc czyichś mam na myśli Justina. Wczoraj mi powiedział że z nią zerwał a teraz co? Bawi tylko się bezczelnie moimi uczuciami. Myliłam się co do niego. To nadal ten głupi Justin co mnie tak nienawidzi a ja jego. Brązowe oczy Justina spoglądały cały czas na mnie. Obserwowały każdy mój ruch.
- Hej - odezwał się pierwszy.
- Hej - powiedziałam chłodno i chciałam usiąść ale jedyne miejsce było właśnie koło Biebera. Kurwa. Trudno, usiadłam.
- Ładnie wyglądasz - szepnął mi do ucha.
- Odwal się, masz swoją Selenkę. - powiedziałam patrząc się mu prosto w oczy. Odwróciłam wzrok w przeciwną stronę. - To co robimy?
- No nie wiem może butelka? - powiedziała Miley
- Jak dla mnie spoko - usiadłam na podłodze, a reszta dosiadła się oprócz Seleny.
- Fuuuu... ja nie będę siedziała na podłodze to takie nie higieniczne i na dodatek pogniotę sobie sukienkę. - oburzyła się brunetka. Nie zwracaliśmy na nią uwagi. Pierwszy zaczął kręcić Zayn. Wypadło na Justina.
- Prawda czy wyzwanie?
- Prawda.
- Zakochałeś się w kimś aż tak bardzo że mógłbyś się za tą osobę zabić?
- Tak. - odpowiedział i patrzył się na mnie.
- Och pysiu. Ja ciebie też lofciam. - odezwała się ta debilka.
- Taa - powiedział oschle. Teraz kręcił Justin. Wypadło na Miley.
- Prawda czy wyzwanie?
- Prawda.
- Hmm... Ilu miałaś chłopaków?
- 3 - Miley zaczęła kręcić i wypadło na Zayn'a
- Prawda.
- Czemu chodzisz z Nicole?
- Bo jest seksowna i kocham ją. - Nicole się zarumieniła i dała mu całusa. Czemu tak nie może być ze mną i Justinem ? Pytam się. Teraz wypadło na mnie.
- Prawda czy wyzwanie?
- Prawda.
- Ej no weźź... cały czas jest prawda weź wyzwanie.
- No dobra.
- Więc, masz zatańczyć na tym stole seksowny taniec.
- Hahha ok. - stanęłam pewna siebie na stole i zaczęłam się poruszać. Justin "lampił" się na mnie. Cieszyła się z tego bo chciałam żeby zobaczył co stracił. Bieber przygryzał dolną wargę patrząc na mój taniec. Zeszłam ze stołu i usiadłam w kole . Po jakimś czasie znów wypadło na mnie.
- Czego o tobie jeszcze nie wiemy? - zapytała się Miley.
- No więc... wiecie wszystko oprócz...
- Oprócz czego?  -zapytał zaciekawiony Zayn.
- No bo ja... jestem w ciąży.
- Co?! Kto by cię chciał - odezwała się Selenka.
- Zamknij się! - powiedział chamsko Justin do swej dziewczyny.
- Bronisz jej?
- Tak bronie masz z tym jakiś problem? -  Selena tylko zrobiła buźkę "zbitego pieska" i zamilkła.
- Ale kto jest ojcem tego dziecka? - zapytała Miley, a ja spoglądałam na Justina, a on na mnie.
- Kiedyś się dowiecie - powiedziałam nie odrywając wzroku od Justina. Wróciłam do domu. Nikogo nie było. Postanowiłam zadzwonić do mamy. Dowiedziałam się czegoś strasznego. łzy mi spływały po policzkach. Alex miał wypadek auto go potrąciło. Ponoć uciekał z domu. Ale dlaczego on to zrobił? Rodzice pojechali do szpitala moim autem, więc nie miałam innego wyboru niż iść pieszo. Wyszłam z domu i zamknęłam go. Krztusiłam się płaczem. Szłam przed siebie, a w zasadzie biegłam.Nic nie widziałam, było już ciemno a przez łzy widziałam tylko zamazaną ciemność. Nagle na kogoś wpadłam.
- Megan? - ten ktoś to był Justin. -  Co się stało? - w odpowiedzi wtuliłam się w niego żeby się uspokoić.
- Alex
- Co z nim?
- Miał wypadek i jest teraz w szpitalu. - płakałam jeszcze bardziej chodź to już jest chyba niemożliwe.
- Spokojnie. Nie martw się będzie dobrze.
- Ale ja się o niego boję. Ja go tak bardzo kocham, a najgorsze jest to że nie ma mnie przy nim.
- Wiem jak się czujesz.
- Skąd możesz to wiedzieć? - popatrzyłam mu w oczy.
- Ja ciebie kocham, ale nie mogę być przy tobie. - powiedział i dał mi całusa w policzek.
- Justin... nie - odepchnęłam go lekko.
- Przepraszam
- Nie przepraszaj, ale kontroluj to co robisz.
- Odwiozę cię.
- Dziękuję  -uśmiechnęłam się blado do brązowookiego. Wsiadłam do samochodu. Po 20 minutach drogi byliśmy na miejscy. Wybiegłam z auta i weszłam do szpitala. Justin pobiegł za mną. Poszliśmy na wskazane piętro przez pielęgniarkę. Zobaczyłam zmartwionych rodziców.
- Mamo, tato! Jak z Alex'em?
- Nie chce z nami rozmawiać. - Mama płakała, a tata ją przytulał.
- Mogę do niego wejść.
- Dobrze my może już pojedziemy bo twoja matka nie czuje się najlepiej. - powiedział ojciec.
- Dobrze. - powiedziałam. Moi rodzice wyszli a ja zapukałam do "pokoju" Alexa.
- Nie chce z wami gadać.
- Alex to ja Megan. Mogę wejść.
- Możesz. - weszłam i zobaczyłam brata na łóżku lekarskim. Zobaczyłam te wszystkie kabelki które były do niego podłączone aż zrobiło mi się słabo. Usiadłam koło niego.
- Czemu uciekłeś z domu?
- A jak ci się wydaje? - powiedział oburzony - Dla rodziców ty jesteś teraz najważniejsza, na ciebie tylko zwracają uwagę. Mnie mają gdzieś. Mają swoją kochaną córeczkę, a ja się  nie liczę.
- Nie mów tak - powiedziałam z płaczem.
- Ale taka prawda. Na dodatek jesteś w ciąży, tym bardziej mnie nie zauważają.
- Alex to nie jest tak że rodzice cię nie kochają. Przecież przyjechali tutaj martwili się o ciebie. To tylko twoja podświadomość tak myślała. Oni cię mocno kochają tak jak ja. Wybacz im to oni się jak najlepiej starają żeby być jak najbliżej ciebie.
- A czemu ty nie możesz przebaczyć Justinowi?

~OCZAMI JUSTINA~
Usłyszałam że Megan rozmawia z bratem na mój temat.
- A czemu ty nie możesz przebaczyć Justinowi?
- To inna histora - powiedziała
- Nie wybaczę rodzicom puki ty nie wybaczysz Justinowi.
- Uwierz mi że chciałabym mu wybaczyć, ale nie dam rady. 
- No to ja też nie dam rady.
- To są twoi rodzice. A Justin to...  - kim dla niej jestem? Debilem co ją zgwałcił. Żałuję tego i to bardzo co zrobiłem, ale Megan nie umie tego zrozumieć. 
- To kto?
- Sama nie wiem. Ale zrozum że rodzice się o ciebie martwią i jeszcze bardziej ich zamartwiasz tym że nie chcesz ich widzieć. 

_________________________________________________________________________________ 
Wreszcie dodałam 14 rozdział. Zaczęłam to dziś rano pisać i późnij to przeczytałam i się śmiałam co ja piszę i musiałam pisać od nowa.

CZYTASZ = SKOMENTUJ


sobota, 19 października 2013

Rozdział 13

Nagle zza drzwi pojawił się ... Justin. Po co on tu przylazł. Przecież ja jestem tylko zwykłą zabawką do łóżka. 
- Hej - powiedział i zbliżył się do mnie.
- PA - powiedziałam unikając jego spojrzenia.
- Przyszedłem cię przerosić 
- Już? Skończyłeś? To możesz teraz wyjść.
- Meg ja..
- Nie mów kurwa do mnie Meg!!!
- Przepraszam, chciałem ci tylko powiedzieć że to co się wydarzyło tej nocy to nie było specjalnie czy coś w tym stylu. Byłem naćpany i nie wiedziałem tego co robię. Zerwałem właśnie z Seleną.
- WOW. Przyszedłeś ty tylko po to żeby mi to powiedzieć? Myślałeś, że ci się rzucę na szyję i powiem "Och Justin, nareszcie możemy być razem" ? To źle myślałeś.
- Meg ale mi nie o to chodzi.
- Ile razy mam powtarzać nie mów do mnie Meg!
- Przepraszam.
- Coś jeszcze?
- Tak. Chce żebyś mi zaufała i mi uwierzyła.
- To nie koncert życzeń panie Bieber. Myślisz że ci od razu zaufam po czymś takim?!
- A jest jakaś szansa że mi wybaczysz?
- Może jakaś jest, ale nie łatwo ją zdobyć. 
- Dobrze ja muszę lecieć papa i trzymaj się. - miałam go już zatrzymać i powiedzieć mu o dziecku ale stwierdziłam że nie będę mu o tym mówiła bo nie chcę przez niego później cierpieć.
- Tak. Pa - powiedziałam zimno. Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu.
Ja: Halo?
Nicole: Hej kochana jak tam?
Ja: Słabo
Nicole: Co się stało?
Ja: Ciężko powiedzieć, to nie rozmowa przez telefon.
Nicole: To może się umówimy do naszej ulubionej pizzeri i pogadamy?
Ja: Ok. O której?
Nicole: Za 1,5 godz ?
Ja: Spoko. To do zobaczenia. - Nie czekając na dalszą odpowiedź rozłączyłam się. Wypiłam sok pomarańczowy do końca i poszłam się wykąpać. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Spojrzałam w dół i zobaczyłam krew. Okres? Jak to przecież jestem w ciąży to niemożliwe. Wyszłam z kabiny i ubrałam się w przygotowane ubrania. [LINK]. Wzięłam telefon do ręki i zadzwoniłam do Nicole w sprawie przełożenie naszego spotkania o godzinę. Zgodziła się a ja ubrałam kurtkę i pojechałam do ginekologa. Po 15 minutach siedzenia w poczekalni nadeszła moja kolej.
- Dzień dobry - odezwałam się
- Dzień dobry, więc o co chodzi? - lekarz miał około 25 lat. Był wysportowany i nie ukrywam przystojny.
- No więc jestem w ciąży przynajmniej tak mi wyszło w testach ciążowych, a dziś dostałam okres. Czy coś jest nie tak z moim dzieckiem?
- No więc chodzi o to że pani nie może się denerwować ani przemęczać dlatego dostała pani okresu. To nie jest nic poważnego bo dużo kobiet tak ma, ale lepiej żeby pani odpoczywała. Na pewno ojciec tego dziecka zaopiekuje się panią.
- Żeby chociaż - zakpiłam
- Czy coś jest nie tak?
- Znaczy.. bo ojciec tego dziecka nie wie że jestem w ciąży.
- Ale mam nadzieję że mu pani powie. Prawda?
- Może kiedyś ale na pewno nie teraz.
- No dobrze, więc proszę przychodzić tu co 2- 3 tygodnie.
- Dobrze Do widzenia - powiedziałam i wyszłam. Zobaczyłam na godzinę. Miałam jeszcze 45 minut czasu. Postanowiłam zrobić zakupy na święta, ponieważ to już za 2 tygodnie. Poszłam do galerii. Mamie kupiłam jedną torebkę co jej się strasznie podobała, tacie kurtkę skórzaną na wiosnę. Bratu nic nie kupuję dam mu kasę to się ucieszy. Przechodziłam koło sklepu dziecięcego. Pomyślałam że kupię ciuszki mojemu aniołkowi. No ale w tym jest problem nie wiem czy to chłopiec czy dziewczynka. Postanowiłam kupić misie i pieluchy. Zapłaciłam i wyszłam z galerii. Poszłam do pizzeri gdzie byłam umówiona z Nicole. Weszłam do środka i zobaczyłam ją, ale nie samą przy niej siedział Justin. Tylko nie to. Trudno. Podeszłam i się przysiadłam.
- No cześć - powiedziałam
- No wreszcie jesteś. - Justin tylko się na mnie patrzył. - Co kupiłaś? - zauważyła torbę z zakupami.
- Nic takiego. Prezenty na święta.
- I zamierasz komuś wręczyć pieluchy? - Justin popatrzył na mnie spod byka. Chyba się już domyślił że jestem w ciąży.
- Nie skąd - zaprzeczyłam.
- To po co je kupiłaś? Nie mów że jesteś w ciąży hahaah - zaczęła się śmiać, a na moich policzkach były rumieńce.
- Jesteś w ciąży? - nagle odezwał się Justin. Nic nie zrobiłam tylko wybiegłam z restauracji.
______________________________________________________
Już dodałam 13 rozdział. Proszę o komentarze i dziękuję że to czytacie. 


KOCHAM WAS <3

CZYTASZ=SKOMENTUJ 

piątek, 18 października 2013

Rozdział 12

- Co ty tu robisz do cholery? - to był Justin

- A ty? Podobno miałeś mieć gości  a tym czasem wciągasz narkotyki. - powiedziałam i patrzyłam na niego z obrzydzeniem. Podszedł do mnie, a w tym czasie drugi diler gdzieś się zapodział. Justin rękę położył mi na szyi i zaczął zachłannie całować.
- Justin przestań! - kontynuował dalej. Wepchnął mnie do jakiegoś starego magazynu i zaczął rozbierać. Miałam za mało siły aby go odepchnąć. Co w niego wstąpiło? Jeszcze dziś uratował mnie od tego co teraz robi mi. Stało się najgorsze.

*Następnego dnia*
Obudziłam się byłam cała przemarznięta i naga. Rozglądnęłam się wokół i zobaczyłam leżącego koło mnie Justina. Ubrałam swoje ubrania które leżały na podłodze. Ze łzami w oczach wyszłam z budynku.
- Megan!!!!! Zaczekaj. Przepraszam. Ja nie chciałem! - wybiegł za mną Justin. Bałam się go po tym co mi zrobił. Odwróciłam się do niego przodem. - Nie płacz proszę.
- Że co? Zgwałciłeś mnie i po czymś takim mówisz "nie płacz". Człowieku co ci do rozumu wpadło. Kiedy ci już zaufałam spieprzyłeś wszystko, a wiesz co jest najgorsze? Myślałam, że nawet mogę się w tobie zakochać, ale teraz cię za dobrze poznałam.
- Ja naprawdę przepraszam to nie byłem prawdziwy ja to była wina narkotyków. Uwierz że nie chciałem cię skrzywdzić. Może i kiedyś się nienawidziliśmy, ale teraz to jest zupełnie coś innego. Proszę przebacz mi to.
- Skoro tak to po co brałeś te narkotyki?!!
- Chciałem się odstresować
- Odstresować? Niby od czego??!!!
- Serio chcesz wiedzieć? Od tego że chodzę z Seleną a ona traktuje mnie jak śmiecia i od tego że jestem z nią a kocham ciebie. - zatkało mnie nie wiedziałam co powiedzieć i z płaczem pobiegłam w stronę domu.
- Na reszcie jesteś? Ile mam się z ojcem o ciebie martwić. Nie jesteś ani trochę odpowiedzialna. - od progu przywitała mnie moja mama. Jeszcze tego mi brakowała. Zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Pobiegłam do swojego pokoju i zamknęłam się na klucz. Leżałam na łóżku i krzyczałam. Nagle zza drzwi słyszałam głos mojej mamy.
- Skarbie przepraszam. Co się stało?
- NIC!!!!!!!!!!!!!- krzyczałam i płakałam jeszcze bardziej.
- Proszę otwórz drzwi.
- Nie!!!!!!!
- Meg, a ze mną chociaż porozmawiasz proszę - usłyszałam głos mojego młodszego brata Alexa. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Położyłam się na łóżku i kontynuowałam poprzednią czynność. - Co się stało siostra? Mi możesz wszystko powiedzieć. - Przytuliłam go mocno.
- Dziękuję Alex, ale jesteś jeszcze za młody.
- Ale teraz nie chodzi o to że jestem za młody czy też nie. Tu chodzi o ciebie.- stwierdziłam że mogę mu zaufać.
- No więc ... Justin... mnie.... - nagle zrobiło mi się  nie dobrze i pobiegłam do toalety.
- Magan córeczko - zawołała mama  wchodząc do łazienki. Przytuliła mnie i uspokoiła. - Powiesz mi o co chodzi? Wiem że to twoje prywatne sprawy, ale jestem twoją mamą i niezależnie od tego co się stanie zawsze będę cię kochać.
- Wiem mamuś. Myślę że mogę ci o tym powiedzieć. No bo  wczoraj widziałam jak Justin bierze narkotyki i on mnie zauważył i..... mnie zgwałcił. - zaczęłam płakać i wtuliłam się w mamę - Przepraszam.
- Ale nie masz za co przepraszać to nie twoja wina. Ale jeżeli wymiotowałaś to znaczy że jesteś w ciąży?
- Nie wiem, ale boję się. Co jeśli jestem w ciąży? Dziecko będzie wychowywało się bez ojca? A jak będzie starsze to co mu powiem że tata go nie kocha? Mamo pomóż mi.
- Skarbie uspokój się. Damy radę. Ja cię w tym samą nie zostawię.
- Dziękuję kocham cię
- Ja ciebie też, a teraz chodź do łóżka zrobię ci coś do jedzenia.
- Dobrze - posłuchałam jej i poszłam do swojego pokoju. Pomyślałam że się przebiorę w luźniejsze ciuchy. Rozczesałam włosy i zrobiłam sobie wysokiego kucyka. Po chwili mama weszła do mojego pokoju i dała mi tackę z omletami i sokiem pomarańczowym.
- Proszę - dała mi 2 testy ciążowe.
- Dziękuję. - najpierw poszłam sprawdzić test ciążowy. Sprawdziłam pierwszy. Wyszło że jestem w ciąży, na drugim tak samo. Moje największe objawy się spełniły. Poszłam do pokoju i zaczęłam się delektować omletami.  Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę - powiedziałam. Nagle zza drzwi pojawił się....

______________________________________________________
 I oto 12 rozdział. Dziękuję za komentarze, ale jeszcze ich jest mało, więc proszę was abyście komentowali.


CZYTASZ = SKOMENTUJ

Rozdział 11

Popatrzyłam na Justina, na co on tylko się uśmiechnął i dał mi małego całusa w policzek. Zarumieniłam się. Zadzwonił dzwonek i poszłam do szafki po książki. Pierwszą miałam chemię, więc wzięłam podręcznik i poszłam do klasy chemicznej. Nauczycielka powiedziała że będziemy pracować w parach i wybierze nam drugą osobę. 
- Megan będzie z... Jaysonem - uśmiechnęła się. Nie chciałam z nim robić tego doświadczenia, no ale musiałam więc usiadłam przy nim. Nauczycielka wyjaśniła nam jak mamy to zrobić i zaczęliśmy pracować.
- I jak ci się podobało z Nickiem? -zapytał mój były
- Że co? - zapytałam patrząc spod byka.
- No bo wiesz to jest mój przyjaciel i mówił mi że jesteś bardzo dobra w łóżku. - Nie czekając na dalszą część opowiadań wyszłam z klasy i biegiem ruszyłam do wyjścia. Nagle usłyszałam znajomy głos:
- Meg czekaj! - to był Justin
- Co?! - wydarłam się
- Co się stało? Proszę powiedz, możesz mi zaufać - położył rękę na moje ramię.
- Tu chodzi o Nicka ale nie ważne
- Właśnie że ważne powiedz o co chodzi. - nalegał dalej
- No bo... Nick wcale mnie nie kochał był tylko ze mną bo Jayson mu kazał. - mój głos drżał a po moim policzku słynęły pojedyncze łzy.
- Nie płacz, masz mnie - wytarł kciukiem łzę i wtulił mnie w siebie. 
- Dziękuję - powiedziałam i blado się uśmiechnęłam.
- Nie masz za co
- Właśnie że mam. Za to że jesteś i mi pomagasz jesteś prawdziwym przyjacielem. - w odpowiedzi dostałam całusa w czoło. Pozostałe lekcje minęły dobrze w szczególności że nie było kilku nauczycieli i mogliśmy robić co chcemy. Wyszłam ze szkoły i podążałam do swojego domu, gdy nagle ktoś mnie zatrzymał.
- Megan czekaj - odwróciłam się i zobaczyłam Justina. BOŻE jaki on przystojny. - Odwiozę cię.
- Dziękuję, ale nie ma takiej potrzeby.
- Ale nalegam - puścił oczko, na co ja się zaśmiałam.
- Skoro tak to nie mam nic przeciwko - zaśmiałam się jeszcze raz i wsiadłam do samochodu chłopaka. Justin włączył głośno muzykę. Leciała właśnie piosenka Taylor Swift "I knew you were trouble". Wiem że Justin uwielbia tą piosenkę więc zaczął ją śpiewać najgłośniej jak tylko by mógł. 
- OŁ, OŁ, CZRABUL, CZRABUL, CZRABUL - śpiewaliśmy razem i zarazem śmialiśmy się. Po 10 minutach byliśmy pod moim domem. 
- No to jesteśmy - powiedział
- Może chcesz wejść do środka? - zaproponowałam.
- Nie powinienem 
- Niby czemu? Nic ci się przecież nie stanie.
- Tak wiem ale się trochę spieszę
- Gdzie jedziesz?
- Nie ważne
- Ale chyba możesz wejść na chwilę.
- Ale na chwilkę - bardzo byłam ciekawa gdzie mu się tak śpieszy. Weszliśmy do domu i ściągnęliśmy nasze kurtki. 
- Jestem!!!! - krzyknęłam do mamy.
- Chodź na obiad. O wiedzę że przyprowadziłaś Justina, więc zje z nami.
- Nie dziękuję zjem w domu, naprawdę nie trzeba - uśmiechnął się ciepło do mojej mamy.
- No dobrze
- Justin to idź do mojego pokoju a ja zaraz do ciebie dojdę.
- Dobrze - pocałował mnie w policzek. Poszłam do kuchni a moja mama za mną.
- Czy wy jesteście razem? - zapytała moja rodzicielka, na co ja się zaśmiałam.
- Oczywiście że nie
- No ale to że cię właśnie pocałował?
- To jest zwykły przyjaciel nic więcej.
- Jak tam chcesz - podała mi jedzenie. Po obiedzie poszłam na górę. Drzwi do mojego pokoju były lekko uchylone. Słyszałam że Justin z kimś rozmawia przez telefon:
Jb: OK, to będę za 5 min, tam gdzie zawsze prawda? ok to nara.
Weszłam do pokoju.
- Z kim rozmawiałeś?
- Mama dzwoniła - skłamał.
- Aha
- Muszę już iść bo mamy gości. Więc papa - ucałował  moje czoło i z biegiem wyszedł. 
- Cześć - powiedziałam wiedząc że nawet tego nie słyszy. Wiem że kłamał z tym że ma gości i że mama do niego dzwoniła. Postanowiłam go śledzić. Ubrałam ciepłą bluzę z kapturem i wyszłam z domu. Dziwnym trafem Justin nie jechał autem za to szedł na piechotę i w zupełnie inną stronę niż jego dom. Poszłam za nim. Przeszłam kilka uliczek aż chłopak gdzieś zniknął. Rozglądałam się dookoła i nagle usłyszałam czyjeś głosy:
- Masz to  co cię poprosiłem? - podeszłam do ściany jednego z budynków. Wychyliłam się i zobaczyłam dwóch chłopców wręczających sobie proszek w woreczku. Narkotyki. No ale to w końcu tutaj normalne. Zastanawiało mnie bardziej gdzie Justin. Obserwowałam dalej tych dwóch kolesi nagle jeden z nich się odwrócił. Zamurowało mnie.
______________________________________________________
Przepraszam że rzadko dodaję rozdziały ale po prostu nie mam za bardzo czasu na pisanie. Dedykuję ten rozdział pewnej dziewczynie z aska :))
POZDROWIONKA ;**

CZYTASZ = SKOMENTUJ 




JAK BĘDZIE MAŁO KOMENTARZY TO NIE BĘDZIE NOWYCH ROZDZIAŁÓW !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

piątek, 4 października 2013

Rozdział 10

- Kurwa!! - powiedziałem i oddałem cios temu idiocie. 
- Tylko później nie mów że nie ostrzegałem. Pa - odszedłem i wybiegłem z jej domu. Chciałem wyładować swoje złości i postanowiłem przebiec parę km.
_______

__________________________________________________
 *Oczami Megan*
O co mu chodziło przecież Nick jest strasznie fajny i by czegoś takiego w życiu nie zrobił..
-Wszystko gra? - zapytał chłopak siedzący obok mnie.
-Chyba tak.. ale nie rozumiem jednego, o co mu chodziło z tym, że chodzisz z wszystkimi dziewczynami tylko dla tego że chcesz je zaciągnąć do łóżka?
- Po prostu mu coś odwaliło, i tyle. Ja się już zbieram bo muszę się nauczyć na jutro do szkoły bo ma  test z biologi.
- Dobrze pa - dałam mu całusa w policzek na co on się uśmiechnął i wyszedł. Chciałam iść się wykąpać lecz złamana noga nie pozwoliła mi na to, więc zawołałam mamę.
-Tak cureczko? Jak się czujesz?
- Już trochę lepiej, ale chciałam iść się wykąpać ale nie mam jak bo moje kule są na dole.
- Już ci je przyniosę - i zrobiła tak jak powiedziała, zeszła na dół wzięła kule i mi je dała. Od razu "podskakując" poszłam po piżamę [LINK]. Umyłam się i przebrałam w wcześniej przygotowane ubranie. Leżałam na łóżku i myślałam nad tym co Justin mi powiedział. Nie mogłam w to uwierzyć. Po pewnym czasie zasnełam. 

*6 miesięcy później*
Z Nickiem układa mi się bardzo dobrze. Kocham go bardzo mocno a on tak samo mnie.Jest strasznie opiekuńczy co było szczególnie widziane kiedy złamałam nogę. Już mogę chodzić samodzielnie ale i tak jeszcze odczuwam lekkie bóle. 
Wstała o godzinie 6:45. Poszłam do łazienki ubrałam się w te ciuchy[LINK]. Ubrałam się bardzo ciepło gdyż na polu był straszny mróz, w końcu jest teraz zima. Zeszłam na dół i poczułam zapach naleśników. Poszłam do kuchni i zobaczyłam mamę która robiła śniadanie. 
- Dzień dobry mamuś - powiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Dzień dobry skarpie - powiedziała rodzicielka podając mi talerz z naleśnikami. Pochłonęłam je całe. Muszę przyznać moja mama świetnie gotuje.
- Świetnie wyszły ci te naleśniki mamuś.
- Dziękuję  - uśmiechnęła się promiennie. Wyszłam z kuchni popatrzyłam na zegarek w telefonie była już 7:20. Wzięłam plecak ubrałam buty i wyszłam z domu żegnając się z mamą. Szłam w swoim tempie gdyż miałam jeszcze dużo czasu. Po 15 min byłam już pod szkołą. Weszłam do szkoły i od razu ruszyłam w stronę swojej szafki. Odłożyłam tam swoje jak na razie nie potrzebne rzeczy i ruszyłam ciągiem korytarza. Nagle ktoś mnie pociągnął za rękę i wepchał do jakiegoś pomieszczenia. Zaczęłam krzyczeć nagle usłyszałam znajomy głos:
-Nie bój się mała zaraz będzie po wszystkim - to był Nick. Zaczął mnie rozbierać a ja krzyczałam jeszcze bardziej i odpychałam się, lecz on nie przestawał. Serce mi biło jak szalone. Zaczął mi ściągać bluzkę i całował mnie po dekolcie. Jednak Justin miał rację. Czemu ja byłam taka głupia i mu nie uwierzyłam. Nick już miał mi rozpinać stanik, gdy nagle do pomieszczenia wszedł Justin. Otworzył szeroko oczy i od razu dał Nickowi  w twarz. Chłopak upadł na podłogę. Justin podszedł do mnie.
- Jezu Meg wszystko w porządku nic ci nie zrobił?- byłam roztrzepana tą całą sytuacją, zaczęłam płakać i wtuliłam się w Jussa, a on przytulał mnie najmocniej jak mógł. Nick poszedł bo pewnie nie chciał powtórki z Justine. Oderwałam się od chłopaka, a no moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Rozglądałam się za moimi ubraniami ale nie mogłam ich znaleźć. 
- Poczekaj zaraz ci przyniosę moje ubrania - powiedział Justin wychodząc z pomieszczenia.
- Czekaj! Jak idziesz to idź do mojej szafki, tam mam kilka ubrań przynieś mi szrą bejsbolówkę i tą bluzkę z oczami kota dobrze?
- Oczywiście - puścił mi oczko i poszedł. Po chwili wrócił z ubraniami
- Dziękuję
- Nie ma za co dla ciebie wszystko - uśmiechnął się ciepło. Ubrałam się w ciuchy i uśmiechnęłam się do chłopaka. 
- Justin?
- Hmmm?
- Przepraszam że cię wtedy nie posłuchałam żałuję tego..
- Nic się nie stało po prostu nie zauważyłaś tego bo byłaś w nim tak zakochana.
- Dziękuję że mnie rozumiesz - jeszcze raz się uśmiechnęłam do niego. Wyszliśmy z pomieszczenia. Justin złapał mnie za rękę i splótł nasze palce. 
__________________________________________________
Przepraszam że długo nie dodaję rozdziałów ale mam dużo prywatnych problemów.

CZYTASZ= SKOMENTUJ

niedziela, 15 września 2013

TWITTER

Macie tu mojego TT [LINK] . Dodajcie mnie do obserwowanych, a będę was informowała o nowych rozdziałach :D ;*

Rozdział 9

- Zimno mi - powiedziałam. Justin wziął swój suchy sweter który leżał na krześle obok i mi go dał. Przywdziałam go, a Justin mnie przytulił. Wtuliłam się w niego jak w pluszowego misia. Nagle nasze twarze się do siebie zbliżyły. Dochodziło już do pocałunku gdy nagle...
_________________________________________________________________
...Przyszła mama Justina. Wręczyła nam mrożoną herbatę oraz ręczniki. Wypiliśmy napój oraz wysuszyliśmy się, ale i tak nadal byłam przemoczona. 
- Poczekaj przyniosę ci suche ubrania. - powiedział Justin i zniknął w mgnieniu oka. Po chwili wrócił ze swoją koszulką i z szortami. - Proszę.
- Dziękuję. Mogę wiedzieć skąd masz te szorty? Bo chyba w nich nie chodzi. Prawda?
- Heh. To są szorty Seleny zostawiła je kiedyś u mnie, ale na 100% wyglądasz w nich lepiej - puścił mi oczko. 
- Gdzie się mogę przebrać?
- No wiesz mama nas do domu nie wpuści, więc chyba nie masz innego wyboru - poruszał brwiami.
- NIE!! Ja się przy tobie przebierać nie będę. 
- A niby czemu?
- Bo się wstydzę.
- No jeny idź na drugą stronę domu nie będę cię podglądał.
- Na pewno?
- Tak.- zaufałam mu i poszłam na drugi koniec domu. Ściągnęłam swoje ubrania i chciałam założyć suche gdy nagle zobaczyłam twarz Justina za drzewem. Zaśmiałam się i zarumieniłam, gdyż byłam w samej bieliźnie.
- Justin Drew Bieber! Do mnie już. - Justin z rozbawieniem szedł w moją stronę.
- Tak?
- Miałeś mnie nie podglądać!
- Tak samo koniec świata miał być tysiące lat temu i nic. - popatrzyłam na niego z bananem na twarzy, za to on zaczał mnie łaskotać.
- JUSTIN! PRZESTAŃ PROSZE!!!! HAHAHAHAHAH JUSTIN! PRZESTAŃ HAHAHAHAHAHAHAHAHHAHA. Dobra poddaje się!!!!
- Jesteś tego pewna? - powiedział nadal mnie łaskocząc
- Tak jestem - przestał
- Sama tego chciałaś. - wziął mnie na ręce i wrzucił do basenu.
- JUSTIN!!! NIE ŻYJESZ.
- Trudno się mówi... - wskoczył na bombe do wody. Po czasie spędzonym w basenie wyszłam, wysuszyłam się oraz ubrałam. 
- Dobra ja lece
- Dobrze pa - dał mi buziaka w policzek. Poszłam do domu. Weszłam do swojego pokoju i włączyłam muzykę. Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Przyszedł mi sms od Nicole, aby spotkać się na plaży. Bez wahania się odpisałam że zgadzam się. Po godzinie była u mnie a ja przebrałam się w TO. Wyszłyśmy z domu i poszłyśmy z buta na plaże, gdyż miałam do niej zaledwie 300m. Po jakimś czasie byłyśmy już na miejscu. Rozłożyłyśmy koce na pisku i opalałyśmy się.
- Podoba ci się nadal ten chłopak z butki z lodami? - zapytała Nic
- Chodzi o Nica? Takk - powiedziałam zafascynowana.
- No to na co czekasz? Nikogo tam nie ma poza nim idź tam i działaj - puściła mi oczko
- No nie wiem..... No dobra. Trzymaj kciuki. - wstałam z koca i ruszyłam w stronę budki z lodami. Kiedy byłam już przed nim czułam że kolana mi się uginają. Jaki ona ma piękny uśmiech <3. 
- Mogę przyjąć zamówienie? - powiedział patrząc na dół nawet się na mnie nie popatrzył.
- Ymm.. eee. yy.. aaa.. ymmm... - ALE WSTYD!!! Przynajmniej mnie nie widział, gdyż cały czas coś robił, a jego twarz była skierowana w dół. Uciekłam nie robiąc z siebie więcej pośmiewiska. Usiadłam na kocu obok Nicole i wybuchłam nie pohamowanym śmiechem. 
- I jak ci poszło?
- HAHAHAHAHAHH nawet nie pytaj.....
- Aż tak źle?
- Źle to mało powiedziane. Już nigdy nie pokaże się na tej plaży. 
- A rozpoznał cię przynajmniej czy coś??
- Nie no bo cały czas coś robił i patrzył w dół.
- No to kobieto na co czekasz? Jak cię nie widział to możesz do niego pójść drugi raz.
- No nie wiem po tym co zrobiłam to ....
- Ale on nie wie że top byłaś ty....
- No może masz racje idę tam i pokaże mu że jesteśmy dla siebie stworzeni.- Poszłam pewnie w to samo miejsce co wcześniej gdy nagle ktoś nieznajomy popchną mnie w stronę wody. Zanurzyłam się w wodzie. Chciałam się podnieść ale nie mogłam gdyż skręciłam sobie nogę. Nagle usłyszałam czyiś głos. Męski głos.
- NIE!!!!! MEGAN!!!!! - nagle ktoś mnie wyciągnął z wody i postawił na piasku. Zerknęłam kontem oka kto to taki. O MÓJ BOŻE TO BYŁ Nick !!!!!!!!!!!
- Dziękuję - powiedziałam patrząc się w jego brązowe oczy.
- Jeszcze nie dziękuj bo trzeba z tobą iść do lekarza.
- Ale dlaczego?
- Po pierwsze masz skręconą kostkę a po drugie musisz iść do logopedy i zacząć normalnie mówić. - Co? Nie rozumiem o co mu chodziło, gdy nagle przypomniałam sobie wydarzenie pod budką. Nagle na mojej twarzy pojawiły się rumieńce. Nick się słodko zaśmiał.
- YY.. to pod budką... too... yy.. PRZEPRASZAM
- Nie masz za co . Takim ładnym dziewczyną jak ty nie da rady nie pomóc. - Ręką odgarnął kosmyk moich włosów i musnął moje usta. Czułam się jak w niebie. Postawił mnie na równe nogi. Nick owinął moją rękę wokół mojej szyi. Próbowałam iść, ale nic z tego ból kostki był tam mocny, że nie dałam rady. Chłopak wziął mnie na ręce i puścił mi oczko. Jaki on jest słodki <3. Kiedy mnie niósł do swojego auta trochę myślałam o Justinie. Podoba mi się Nick ale to co mi powiedział Justin przy myciu samochodu... Przecież Jus to nadal wróg, a Nick to chłopak moich marzeń. Kiedy jechaliśmy samochodem Nick co chwile spoglądał na mnie. Zaczęłam się śmiać, gdyż zaczął rozbić głupie miny.

*OCZAMI JUSTINA*
Strasznie nudziło mi się w domu, więc postanowiłam spotkać się z Megan. Poszedłem pod jej dom i zadzwoniłem do drzwi. Otworzył je jakiś chłopak, skądś go kojarzę ale nie wiem skąd. 
- Jest Megan?
- Czy my się znamy?
- Nie obchodzi mnie to czy się znamy czy nie, ale obchodzi mnie Meg, więc możesz mi powiedzieć czy jest w tym cholernym domu?
- Może jest, a może jej nie ma... - wkurwił mnie tym aż do takiego stopnia że przepchałem się i poszedłem w stronę pokoju Megan. Wszedłem tam i zobaczyłem ją leżącą na łóżku a jej noga była w gipsie. Podszedłem do niej i kucnąłem przed nią.
- Meg co się stało?
- Nic takiego...
- Jak to nic takiego?? Leżysz w gipsie na łóżku i mówisz że wszystko jest ok?!!! - Zacząłem krzyczeć.
- Justin uspokój się!!- również podniosłą ton.
- Przepraszam ale martwię się.
- Nic się nie stało - złapała mnie za rękę i uśmiechnęła się blado.
-Ykhmm - odezwał się ten chłopak.
- Ym. Przepraszam  -powiedziała i puściła moją rękę.
- Aha no właśnie mogę wiedzieć co to jest za facet? - zapytałem.
- Nick to jest Justin mój kolega, Justin to jest Nick mój chłopak. - kiedy usłyszałem to ostatnie słowo myślałem że zaraz kogoś uduszę. Popatrzyłem się na niego i przypomniałem sobie kto to jest to jest ten koleś co zmienia dziewczyny jak skarpetki, bawi się ich uczuciami, wchodzi im do łóżka , a na drugi dzień go nie ma bo ma inną zabawkę. Wiem też że pracuje na plaży w budce. To nie jest odpowiedni chłopak dla niej.
- Meg czy ty wiesz co robisz? Wiesz cokolwiek o nim.
- Oczywiście że wiem o nim i to sporo rzeczy.
- Ale najwyraźniej nie wszystko.
- Jak to nie wszystko?
- Ten facet chce cię tylko przelecieć i cię żuci i będzie miał inną.
- Jak możesz tak mówić?
- Jak nie wierzysz sama się jego zapytaj. - Nagle koleś podszedł do mnie i dał mi z całej siły pięścią w twarz.
- Kurwa!! - powiedziałem i oddałem cios temu idiocie. 
- Tylko później nie mów że nie ostrzegałem. Pa - odszedłem i wybiegłem z jej domu. Chciałem wyładować swoje złości i postanowiłem przebiec parę km.
__________________________________________________
Przepraszam was że tak długo nie dodaje rozdziałów ale nie mam weny do pisania. 

Czytacie to wgl?


Dziękuję za 25000 wyświetleń ;*

sobota, 14 września 2013

INFORMACJA ;*

Jeżeli chcecie być informowani o nowych rozdziałach to piszcie mi  na moim nowym TT - https://twitter.com/BELIEVEFOURBELI i dodajcie mnie do obserwowanych lub podawajcie swoje konta w komentarzach :D POZDRO ;*

środa, 11 września 2013

The Versatile Blogger Award!

Dziękuję wam za nominacje do "The Versatile Blogger Award!"
Dziękuję osobom które mnie nominowały :))
Oraz dziękuję tym co czytają te beznadziejne posty.

10 FAKTÓW MO MNIE
1. Mam na imię Asia
2. Chodzę do 1 gim.
3. Mam dwójkę starszego rodzeństwa.
4. Mam brązowe włosy.
5. Niebieskie oczy.
6. Niestety nosze okulary.
7. KOCHAM SIATKĘ <3
8.Moimi ulubionymi siatkarzami są: Igła, Zibi, Kuubiak, Winiar <3
9. Mam kilka blogów ale są do dupy tak samo jak ten.
10. Jestem belieber <333

sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział 8

Zobaczyłam auto Nicole i chciałam wsiąść do samochodu, ale wszystkie miejsca były zajęte, gdyż Zayn wziął ze sobą dziewczynę.
Nie miałam gdzie usiąść gdy nagle Justin poklepał rękoma swoje kolana.
______________________________________________________

Nie miałam innego wyboru i usiadłam.
- Jak tam po spotkaniu ze słupem? - zaśmiał się Justin. Wszyscy na mnie popatrzyli z miną "wtf?". Nic nie powiedziałam tylko popatrzyłam na niego złowrogim wzrokiem. Justin cały czas jeździł rękoma po moich udach. Nie ukrywam że było to przyjemne, ale w końcu co z Seleną?
- Justin przestań - szepnęłam
- Nie podoba ci się? -  szepnął mi do ucha i przygryzł płatek.
- A co z Seleną?
- Pieprzyć ją - powiedział i przyciągnął mnie do siebie.
- Proszę cię przestań
- Ale nie za darmo - na jego twarzy pojawił się cwany uśmiech.
- Jak to nie za darmo? - Justin wskazał palcem na swój policzek. No i co innego miała zrobić? Zamknęłam oczy i chciałam go pocałować w policzek za to Justin przebiegle odwrócił głowę tak że moje usta wylądowały na jego. Chciałam już zakończyć pocałunek ale Justin mnie przyciągnął i pogłębił nasz pocałunek poprzez wkładanie języka do mojej buzi. Zapomniałam o całym świecie tylko skupiałam się na jego malinowych ustach. Ich smak był nieziemski. Mogłam bym się z nim tak całować bez przerwy ale zwrócili nam uwagę przyjaciele.
- Ykhmm - przerwała Miley
- Kurde nie przeszkadzaj im dobrze mu idzie -  zaśmiał się Zayn. Odciągnęliśmy się od siebie. Zarumieniłam się. Justin przytulił mnie do siebie. Czułam się tak wspaniale, ale miałam poczucie sumienia, dlatego że Justin przecież ma dziewczynę. 
- Jesteśmy - powiedziała ucieszona Miley.
- Tak fajnie - powiedziałam zapominając o całym boskim świecie. Wyszliśmy z samochodu i ruszyliśmy ku wejściu do klubu. Kiedy ochroniarz przepuścił już całą paczkę nadeszła moja kolej. Chciałam przejść ale mnie  nie puścił.
- Życzę miłej zabawy - powiedział i puścił oczko, a następnie mnie przepuścił. Nawet był przystojny. Wyglądał na 20 lat. Weszłam do  środka i podeszłam do przyjaciół. Dziewczyny zabrały mnie do tańca. Cały czas czułam na sobie wzrok Justina. Nagle ucichła muzyka, a z głośników wydobył się głos DJ - a :
- Ten numer jest dedykowany dla wszystkich zakochanych par! - Chciałam iść usiąść, ale Justin mi nie pozwolił i zabrał mnie do tańca. Położył ręce na moich biodrach, zaś moje zawisły na jego szyi. Kołysał mną powoli, aż przybliżył mnie do mnie i szepnął;
- Aha! Zapomniał bym ślicznie dziś wyglądasz mała - ucałował mój policzek i chciał mnie pocałować, ale mu na to nie pozwoliłam.
- Co jest? Nie chcesz tego? W aucie zdawałaś się inna
- A co z Seleną ?  Nie chce być jedną z tych dziewczyn co łamią czyjeś związki.
- Ale.. - przerwałam mu
- Nie Justin. Nie moge - odeszłam. Usiadłam przy barze i zauważyłam tego ochroniarza za barem. Okazało się że jest na zmiany i teraz jest barmanem.
- Co się stało? - zapytał. Popatrzyłam na niego z bananem na twarzy.
- A coś się miało stać ? Nic mi nie jest
- Ładne kobiety nie powinny się smucić. Masz - podsunął mi drinka - Na koszt firmy - puścił oczko
- Dziękuję - uśmiechnęłam się blado. I mniej więcej tak spędziłam dzisiejszą noc. Wróciłam do domu taxi. Zmęczona padłam na łóżko. Myślałam dużo o Justinie. Z jednej strony czuję, że Justin jest dla mnie najważniejszą osobą na świecie, a z drugiej strony to co się dziś stało w ogóle nie mogło się wydarzyć. Poszłam się umyć. Czułam się fatalnie. Poszłam do swojego pokoju zgasiłam światło, włączyłam mp4, włożyłam słuchawki do uszu i zasnęłam. 

*Następnego dnia*
Obudził mnie budzik mojego telefonu. Była 6:30 . Musiałam się powoli zbierać do szkoły. Poszłam do łazienki, wzięłam orzeźwiający prysznic i ubrałam bieliznę. Zapomniałam wziąć ubrań ze sobą. Wróciłam do swojego pokoju. Sprawdzałam szafki. Nie było w nich nic nadającego się do szkoły, gdyż moja mama wzięła wszystko do prania. Owinęłam się ręcznikiem i zeszłam na dół. 
- MAMO!!!!!! GDZIE ZOSTAWIŁAŚ RZECZY DO PRANIA??
- Leżą w salonie na fotelu. - odpowiedziała. Zmierzałam w kierunku salonu, gdy nagle nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Justin. Siedział sobie u mnie w salonie o 7 rano jakby niby nic. Zaczerwieniłam się, bo byłam w samym ręczniku i bieliźnie.
- Tak ubrana zamierzasz iść do szkoły? - uśmiechną się cwano - Jak dla mnie bomba 
- BIEBER!!!! Mogę wiedzieć co tu robisz?
- Chciałem cię podrzucić do szkoły. 
- Jak widzisz nie potrzebuję więcej problemów.
- Chciałem być tylko miły
- No ok. Poczekaj chwile tylko się ubiorę i zjem śniadanie
- A niby po co masz się przebierać wyglądasz świetnie i seksownie - puścił mi oczko. Nic nie odpowiedziałam jedynie zamrażałam go lodowatym spojrzeniem. Wzięłam ubrania poszłam do łazienki i przebrałam się w TO. Zeszłam na dół i zjadłam tylko jabłko, bo nie byłam wgl głodna.
- No to co jedziemy?
- Pewnie - Wyszliśmy i szliśmy do auta. Justin mnie prześcignął i otworzył przed mną drzwi.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się nieśmiele. Jechaliśmy w ciszy. Pod szkołą rozdzieliliśmy się. Cały dzień w szkole spędziłam z Miley. Nadeszła pora lunchu. Poszliśmy do stołówki wzięliśmy jedzenie i usiedliśmy przy naszym stoliku. Nagle niespodziewanie dołączył do nas Justin.
- Coś się stało że siedzisz z nami a nie z Selcią?- zapytałam trochę nabijając się z niego.
- Właśnie zerwaliśmy - powiedział nawet się tym nie przejmując
- Jakoś nie wyglądasz na przybitego... - powiedziałam
- A jak mam wyglądać??
- No bo myślałam że jak dziewczyna z tobą zerwała to powinieneś być trochę smuty, a tu niespodzianka zachowujesz się jak gdyby nigdy nic.
- No bo ja z nią zerwałem - powiedział szybko i trochę nie zrozumiale.
- Dlaczego? 
- Nie ważne
- No dlaczego?
- Mówię że nie ważne
- DLACZEGO?!!!
- BO ZAKOCHAŁEM SIĘ W TOBIE!!!! Zadowolona? - Justin smutny wstał wziął swoje jedzenie i przeszedł do pustego stolika. Oszołomiona tym co się dzieje wzięłam swoje jedzenie i usiadłam koło niego.
- Justin czemu mi wcześniej nic nie powiedziałeś że się we mnie zakochałeś?
- Jak nie mówiłem? A te pocałunki w aucie?
- No tak ale ja myślałam że...
- Myślałaś że ja tak zaliczam każdą laskę nie ważne jaką? Nie wieżę że masz takie zdanie o mnie. - Wyszedł ze stołówki. Nie namyślając się długo pobiegłam za nim.
- Justin poczekaj! - nic nie odpowiedział - Justin proszę.
- Co? - zatrzymał się na środku korytarza.
- Przepraszam. Wcale takiego zdania nie mam o tobie. Przysięgam. Muszę ci się do czegoś przyznać. Ostatnio strasznie dużo myślę o tobie i przy twojej osobie serce zaczyna mi szybciej bić. Czasami mam tak że myślę sobie że kiedyś będziemy razem. A ten pocałunek w aucie,, wydawało by się że dal mnie nic nie znaczył, ale jest wręcz na odwrót. Justin, zależy mi na tobie.
- Mi na tobie też.
- To może zaczniemy od przyjaźni i bez kłótni?
- No pewnie że tak - przytulił nie i ręką gładził moje włosy. - Aha to jutro mam nadzieję że jak przyjdę rano po ciebie zrobisz mi taką samą niespodziankę? - zarumieniłam się
- Chciałbyś - zaśmiałam się
- No pewnie że tak - puścił mi oczko. Po lekcjach wróciłam do domu zjadłam obiad i postanowiłam pójść się przejść. Szłam wzdłuż ulicy. Kiedy przechodziłam koło domu Justina, zauważyłam że Justin myje swój samochód.
- Hej - pomachałam. Justin odwrócił się i uśmiechnął na mój widok
- Cześć - odmachał. Podeszłam do niego.
- Co robisz?
- Myję samochód a nie widać? - zaśmiał się
- Mogę ci pomóc
- Przepraszam czy ty powiedziałaś że mi pomożesz ??
- Tak
- Jakiś cud się objawił że wielka MEG chce pomóc swojemu największemu wrogowi JUSTINOWI. - lekko się wkurzyłam i wzięłam szlauch i oblałam Justina wodą.
- O nie ja się tak nie bawię - wkurzony wziął miskę z wodą i wylał mi ją na głowę.
- Osz ty chuju!!!!
- Ja ciebie też . Proponuję przestać tą wodną bitwę - zaproponował
- A dlaczego?
- Bo moja wodna broń się skończyła.
- No dobra - upuściłam na ziemię szlauch i wzięłam gompke aby wyczyścić samochód. Za to Justin wziął  moją poprzednia broń i zaczął mnie chlapać. Po chwili z domu Justina wyszła jego mama Pattie.
- Justin zostaw ją w spokoju!!!! - Justin odłożył broń - Zaraz wam przyniosę ręczniki i mrożoną herbatę.
Usiedliśmy na huśtawce i kołysaliśmy się powoli.
- Zimno mi - powiedziałam. Justin wziął swój suchy sweter który leżał na krześle obok i mi go dał. Przywdziałam go, a Justin mnie przytulił. Wtuliłam się w niego jak w pluszowego misia. Nagle nasze twarze się do siebie zbliżyły. Dochodziło już do pocałunku gdy nagle...
______________________________________________________
Podoba się?


Czytacie to w ogóle?


PROSZĘ O KOMENTARZE :D ;3

środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 7

- Czekaj, czekaj śpie z tobą tylko z mojej dobroci. Nie żeby cos bo ja mam dziewczyne i gdyby to zobaczyła to by mnie zabiła. - Kiedy Justin to powiedział od razu pomyślałam o Selenie. Ale też nie rozumiem po co mi to powiedział nie musiał mnie przyjmować do swojego domu. Strasznie mnie zabolało to co przed chwilą powiedział. Justin lekko mnie odepchnął i odwrócił się do mnie tyłem. Zrobiłam to samo i zaczęłam cicho płakać. Po 10 minutach zasnęłam.
______________________________________________________

*Oczami Justina *

Obudziły mnie promienie słoneczne przez otwarte okno w moim pokoju. Przetarłem oczy i rozglądnąłem się wokół. Nie było koło mnie Megan. Zszedłem na dół i zobaczyłem mame.
- Mamo gdzie jest Megan?
- Wstała wcześnie rano i odwiózł ją twój ojciec do domu.
- Yhmm..
- Pokłóciliście się czy coś bo dzisiaj była strasznie przybita?
- Nie, nic się nie stało. - Weszłem do kuchni i otworzyłem lodówkę pomyślałem że zrobię sobie omlety. Po śniadaniu poszedłem wziąć prysznic i ubrałem się. Następnie położyłem się na łóżku i przypomniałem sobie o wczorajszej rozmowie z Meg. Powinienem ją przeprosić byłem za ostry dla niej. Sięgnąłem po telefon i wysłałem jej sms-a.

Do: Megan
"Meg przepraszam cię za to że byłem wczoraj dla ciebie surowy po prostu skrępowałem się tą sutułacją i tak zareagowałem"

Wysłałem jej to. Później nie wiedziałem co z sobą zrobić więc poszłem spotkać się z Seleną.

*Wracając do Meg*

Wstałam dzisiaj wcześniej i poprosiłam tate Justina aby mnie odwiózł do domu. Po 20 min byłam na miejscu. Kiedy weszłam od razu przywitała mnie moja mama.
- Skarbie nic ci nie jest? Jak się czujesz?
- Wszystko jest już ok - oznajmiłam szczerze. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie kanapki. Później przypomniałam sobie że jestem tylko w jeansach i w koszulce Justina. Poszłam na góre do swojego pokoju i przebrałam się w ten zestaw. Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Odblokowałam ekran i zaniemówiłam.

Od: Justin
"Meg przepraszam cię za to że byłem wczoraj dla ciebie surowy po prostu skrępowałem się tą sutułacją i tak zareagowałem"


Nie wiedziałam co o tym myśleć. Przecież nic takiego poważnego się nie stało. Nic mu na to nie odpisałam bo nie wiedziałam co. Strasznie mi się nudziło więc wzięłam rolki i pojechałam do parku. Rozglądałam się dookoła i zobaczyłam Justina całującego się z Seleną. Zagapiłam się na nich i wjechałam w słupa. Dla niektórych wydawało się to śmieszne ale dla mnie nie. Na szczęście nie straciłam przytomności. Nagle usłyszałam znany głos:
- Jezuu Meg nic ci się nie stało?
- Jak widać nie! - powiedziałam z ironią
- No widzisz Justin nie masz co przejmować się tą wieśniarą. Chodźmy z tąd- odezwała się na moje nieszczęście Selena. Justin wystawił w moją stronę rękę przypominając sobie że leże na chodniku. Pomógł mi wstać i odszedł z Seleną. Ughhh.. nie rozumiem dla czego on się z nią spotyka oni wogóle do siebie nie pasują on jest miły zabawny a onaa..?? Ona jest królową ciemności która bawi się nim jak marionetką. Postanowiłam już o nich nie myśleć i pojechałam dalej. Po przejażdżce wróciłam do domu i "rzuciłam się" na kanape w salonie. Oglądałam jakiś film. Był o dwójce przyjaciół którzy myśleli że nigdy nie będą ze sobą i zaskoczyła ich miła niespodzianka. Nie wiem czemu ale pomyślałam o Justinie. Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu.
- Halo?
- Hej Megan tu Miley
- O hej 
- Masz czas dzisiaj wieczorem ?
- No pewnie
- To super bo całą paczką chcemy pojechać do klubu. Jeżeli oczywiście nie masz nic przeciwko.
- Nie no spoko a o której godzinie jedziemy?
- Ustaliliśmy że przyjedziemy po ciebie koło 21:00
- Spoko
- Ok to do zobaczenia paa
- paaa
Wreszcie będę miała co robić, gdyż dzisiejszy dzień nie był specjalnie udany. Zobaczyłam na godzine była już 14:00.
- Chodźcie na obiad ! -zawołała mama z kuchni. Weszłam n\do kuchni już cała rodzinka zajadała obiad.
- Aha mamo prawie bym zapomniało bo dziś wieczorem ja Miley, Zayn, Nicole i  Justin idziemy do klubu i...
- Wykluczone!- przerwała mi
- Ale ma...
- Powiedziałam koniec i kropka!
- Ale im rodzice pozwolili
- Ale my tobie nie
- Mamo prosze cię
- Nie ma mowy
- Może pozwolimy jej co? - odezwał się tata
- No widzisz tata się zgadza
- No nie wiem...
- Wrócę wcześniej
- No dobrze ale o 2:00 masz być w domu
- Dobrze mamusiu kocham cię - rzuciłam się mamie na szyję i ucałowałam ją w policzek. Po obiedzie poszłam do mojego pokoju i włączyłam laptopa. Weszłam na strony takie jak TT, Youtube, Ask.fm, a na koniec weszłam na facebooka. Zobaczyłam że Justin dodał zdjęcie z Seleną jak się trzymają za rękę. Podpisał je tak: "Z moją największą miłością życia". Od razu uśmiech na mojej twarzy zniknął. Przez jakieś 30 min wpatrywałam się w to zdjęcie, w końcu doszłam do wniosku, że to oczywiste że tak napisał skoro to jego prawdziwa dziewczyna. Zobaczyłam na zegarek, który leżał na komodzie. Była 17:15. Nie wiedziałam co jeszcze z sobą zrobić. Poszłam wziąć 2 godzinną kąpiel. Po umyciu się pomyślałam że wybiore co dziś założę na imprezę. Pomyślałam że założę ten zestaw. Pomalowałam się i uczesałam się byłam już gotowa. W tym samym czasie usłyszałam dźwięk klaksonu auta. Zeszłam na dół pożegnałam się z mamą i wyszłam. Zobaczyłam auto Nicole i chciałam wsiąść do samochodu, ale wszystkie miejsca były zajęte, gdyż Zayn wziął dziewczyną. Nie miałam gdzie usiąść gdy nagle Justin poklepał rękoma swoje kolana.
______________________________________________________
Przepraszam że tak długo czekaliście, ale w te wakacje kompletnie nie mam na nic czasu postaram się szybciej dodawać rozdziały ale też musicie mnie zrozumieć że muszę mieć trochę czasu dla siebie.

A tak wgl to czytacie to????

czwartek, 27 czerwca 2013

Rozdział 6

- Stary wiem że go nienawidzisz ale z jakiej paki miał to zrobić?
- Meg do mnie wczoraj dzwoniła i mi powiedziała, że jest tutaj przez Jaysona i później usłyszałem jakby kogoś przy niej i ... i trzask , a później telefon się rozłączył.
_________________________________________________________________
- A wiesz chociaż gdzie jest Meg? 
- Niestety nie  - powiedziałam, przez chwilę nawet martwiłem się o nią ale moje myśli nie dały mi spokoju "Stary nie możesz się w niej zakochać przecież to ta sama wkurwiająca Meg co kiedyś" Nie wiedziałem co o tym myśleć, ale zdecydowałem że pomogę im odnaleźć Megan.  - Ej czekajcie coś mi się przypomniało. Pamiętacie ten stary magazyn gdzie często zawoziliśmy Meg kiedy była z Jaysonem?
- Ten za lasem? - Spytała Nicole
- No dokładnie - przytaknąłem - Jedźmy tam - ruszyłem w stronę auta, a cała reszta szła za mną. Odpaliłem silnik auta i ruszyłem nim w kierunku magazynu Jasona. Kiedy byliśmy na miejscu wysiadłem z auta jako pierwszy i jak najszybciej podszedłem do wejścia. W środku nikogo nie było ani nie było nikogo słychać aż do chwili... Usłyszałem DAMSKI głos ... Krzyczała... Meg krzyczała. Pobiegłem schodami na górę, a za mną cała reszta. Na korytarzu nikogo nie było, więc pomyślałem że wejdę do pierwszego lepszego pomieszczenia. I prosze o brawa, tam właśnie była Meg, ale nie sama tylko z Jasonem. On leżał na niej. Meg leżała pod nim pół naga. Nie wiedziałem co robić, ale po chwili zdobyłem się na odwagę.
- Zostaw ją ok?? - krzyknąłem 
-  Bo co Bieber?? 
- Bo to! - znów krzyknąłem a zza drzwi wyszli wszyscy przyjaciele.
- Grozisz mi? -zapytał ze zdziwieniem
- Przyszedłem tu tylko po Megan - Jason wstał a Meg skuliła się z bólu . Podbiegłem do niej, a Zayn dał mu pierwszy cios w brzuch.
- Wszystko w porządku ? - zapytałem Meg
- Zimno.. - powiedziała prawie nieprzytomna. Wziąłem swoją kurtkę i otuliłem ją nią.  - Dziękuję - powiedziała i lekko się uśmiechnęła. Na sam widok usta ułożyły mi się w łuk.
- Chodź - wziąłem ją za rękę. Megan wstała ale od razu upadła na ziemię. - O boże Meg! Przepraszam zapomniałem że jesteś jeszcze słaba - postawiłem ją i wziąłem na ręce. Zayn skończył bić się z Jasonem, ponieważ Jason cały krwawił i nawet nie mógł się podnieść. Wyszliśmy z magazynu i poszliśmy do auta. Pomogłem Megan wsiąść do samochodu i zapiąłem ją pasami. Kiedy wszyscy już byli w aucie ruszyłem. Po niespełna 30 min byliśmy już pod mim domem.
- Justin? - zapytała Meg
- Hmm?
- Ale to nie jest mój dom
- Wiem ale chyba nie chcesz żeby rodzice zobaczyli cię w takim stanie? - przytaknęła - No właśnie, ale spokojnie zadzwonię do nich i im powiem że jesteś ze mną i że już jest w porządku. - Meg uśmiechnęła się. Doprowadziłem ją do mojego domu po czym otworzyłem drzwi i posadziłem ją na sofie w pokoju. Cała paczka poszła do swoich domów, ponieważ mieszkali po sąsiedzku. Z kuchni wyszła mama.
- Matko Megan co ci się stało? Coś cię boli? Jak się czujesz ? - jak widzicie moja mama jest strasznie nadopiekuńcza ale i tak ją kocham nie oddałbym jej za żadną inną. Widziałem że Meg nie wiedziała co powiedzieć.
-Mamo Meg na pewno jest głodna może zrobisz jej coś do jedzenia?
- Oczywiście już robię. Skarbie masz ochotę na omlety?
- Oczywiście - uśmiechnęła się Megan
- To już idę robić - mama jak najszybciej pobiegła do kuchni i zaczęła gotować, a ja usiadłem koło Meg i położyłem rękę na jej kolanie.
- Jak się czujesz?
- Słabo mi 
- To na pewno z głodu - Przypomniałem sobie że Mag była tylko ubrana w swoje jensy i moją kurtkę. - Poczekaj chwilkę - pobiegłem do swojego pokoju i wziąłem swój podkoszulek, a następnie pobiegłem na dół.
- Wiem że może być trochę za duży ale.. - nagle zobaczyłem jak moja mama i Meg się śmieją. Moje myśli myślały tylko o jednym "Jaka ona jest słodka" . Nagle Megan spojrzała na mnie i poklepała miejsce koło siebie. Bez zawachania usiadłem koło niej i dałem jej koszulkę.


* Oczami Megan*
Rozmawiałam z mamą Justina o różnych rzeczach. Opowiadała mi że kiedy Justin był mały zawsze mówił że będzie męską księżniczką i będzie miał dziewczęcego księcia. Zaczęłam się śmiać, a po chwili Justin był już na dole ze swoją koszulką. Poklepała miejsce koło siebie, żeby usiadł na co on przytaknął i siadł.  Dał mi swoją bluzkę ja ja ją na siebie ubrałam. Cała pachniała nim nie mogłam się nacieszyć tą chwilą.
- To może przyniosę ci coś do picia - powiedział i poszedł do kuchni, a po chwili wrócił z pełną szklaną soku pomarańczowego, następnie wręczył mi ją. 
- Dziękuję - uśmiechnęłam się blado
- Nie ma za co - odwzajemnił uśmiech.
- To ja was zostawię samych i zadzwonię do rodziców Megan - przytaknęliśmy, a mama Justina zniknęła w kuchni. Po chwili Justin włączył telewizor i zaczęliśmy oglądać jakąś komedie. Cały czas się śmiałam. Po około 2 godzinach seans się zakończył. 
- Justin mam nadzieję że nie sprawię ci tym kłopotu ale mogłabym się wykąpać?
- Oczywiście, chodź - wstałam a Justin wziął mnie na ręce i zaprowadził do swojego pokoju. Nie mogłam przestać się śmiać. 
- Poczekaj chwilę mała - Justin wszedł do łazienki , a po 7 min wyszedł. -Wszystko gotowe wchodź. Weszłam do łazienki. Zaniemówiłam. Wanna była wypełniona pianą, a dookoła były rozstawione świece i płatki róż. Zarumieniłam się, a łzy szczęścia spłynęły mi po policzku. Zrzuciłam z siebie ubranie oraz bieliznę i weszłam do wanny poczuła się fantastycznie. Siedziałam tam chyba z godzinę, a po chwili usłyszałam znany głos.
- Meg wszystko w porządku ?
-Tak - wyszłam z wanny i ubrałam na siebie jego t-shirt i moje majtki, a po chwili wyszłam z łazienki. Justina twarz zaniemówiła.
- Przygotowałem ci łóżko do spania
- Dziękuję - podeszłam do niego i lekko ucałowałam jego policzek. Zerknęłam zza okno. Było już ciemno - Która jest godzina?
-23:46
- To ja idę spać dobranoc
- Pa - weszłam pod kołdrę i zamknęłam oczy. Zapach jego koszulki którą miałam na sobie dawał znać. Otworzyłam oczy a Justin leżał na podłodze owinięty kocem.
- Chodź tu jest jeszcze miejsce - odchyliłam lekko kołdrę.
- Nie powienienem
- No chodź przecież nie gryzę
- No dobra - poddał się a ja się lekko uśmiechnęłam. Wszedł pod kołdrę i położył się na plecach a ja się do niego przytuliłam. Zaczęłam płakać.
- Co jest? - zapytał gładząc moje ramie
- Jak sobie teraz pomyślę że się kłuciliśmy o byle co a teraz śpimy w jednym łóżku.
- Czekaj, czekaj śpie z tobą tylko z mojej dobroci. Nie żeby coś bo ja mam dziewczynę i gdyby to zobaczyła to by mnie zabiła - kiedy Justin to powiedział od razu pomyślałam o Selenie. Ale też nie rozumiem po co mi to powiedział nie musiał mnie przyjmować do swojego domu. Strasznie mnie zabolało to co przed chwilą powiedział. Justin lekko mnie odepchnął i odwrócił się do mnie tyłem. Zrobiłam to samo i zaczęłam cicho płakać. Po jakichś 10 min zasnęłam.
_________________________________________________________________
Przepraszam że tak długo czekaliście na nowy rozdział ale nie miałam czasu od razu mówię że następny będzie dopiero w połowie lipca bo mnie już w tą sobote nie będzie  bo jade na kolonie.
Komentujcie :)
A tak wogóle czytacie to?? O.o